#34 Kaszmirowy Końsweek

,

W jednym z ostatnich wpisów pytałam Was o sugestie dotyczące Clanestiny i pisaliście między innymi, że powinno być więcej Kaszmirowego. Dlatego po dwóch tygodniach przerwy od Siwego przygotowałam dla Was nowy wpis z newsami.

Po ostatnim Końsweeku, który mieliście okazję przeczytać, Siwy miał 5 dni przerwy z powodu mojego wyjazdu do Sopotu i egzaminu, który miał miejsce zaraz potem. Niestety, jak się później okazało, przerwa wcale nie zrobiła mu dobrze, jak to bywało do tej pory. Od mojego powrotu aż do dzisiaj Kaszmirowy był nieznośny i strasznie oporny. Teraz mam nadzieję, że wraca na dobre tory.

P1350155

Podczas minionego tygodnia nawet w terenie ciężko było się z nim dogadać, bo uznał, że na jakiekolwiek pomoce nie warto odpowiadać. Biegł, bo biegł; zatrzymywał się, bo akurat koń przed nim zwalniał, a do tego na potęgę wyrywał się do jedzenia trawy i liści z drzew. A że do tego wszystkiego jeszcze nosiło go na potęgę, to przegoniłyśmy koniska porządnym galopem dla odświeżenia umysłu i najwyższa prędkość wyszła ponad 50km/h. Jednak potrafi ten Osiołek nogami machać!

Na ujeżdżalni było niewiele lepiej. W niedzielę pojeździliśmy trochę drągów na kłus, ale podniesionych, żeby nie było tak łatwo. Od stajni przechodził je bardzo dobrze i równo, natomiast drugą stronę, kiedy poczuł dom, było już gorzej, bo Kaszmir się spieszył. Później pojeździliśmy też kilka razy cavaletti w galopie i Siwy przechodził je w równym rytmie, ale zdarzały się momenty, w których nie budziły one żadnego respektu i Kaszmir leciał przed siebie razem z drągami.

P1350151

Jednak samego siebie przeszedł dopiero we wtorek. Był upał, dlatego pojechałam do stajni wcześniej, żeby dało się coś porobić bez gotowania się. W planach miałam skoki pojedynczych przeszkód z drągami położonymi przed i za nimi. Rozgrzewkę zrobiliśmy na kole, ponieważ był to jedyny kawałek placu w cieniu. Później chciałam trochę rozruszać Kaszmirowego na drągach, ale okazało się, że to nie jest taka prosta sprawa i Siwy zamiast podnosić nogi potykał się o pierwszy drąg, leciał z dwoma następnymi, a na ostatnim jakoś się ratował. I tak ze trzy lub cztery razy ku mojej ogromnej radości, bo oczywiście musiałam zsiadać i wszystko ustawiać od nowa. Później zmieniliśmy kierunek i nie było najmniejszego problemu, po powrocie na poprzedni kierunek też nie. Pojeździliśmy też trochę cavaletek z galopu, ale skoki odpuściłam, bo stwierdziłam, że zdecydowanie nie był na to dzień i mogłyby się źle skończyć.

P1350175

W środę Osiołek odpoczywał, bo rano miałam egzamin, a później jeszcze kilka spraw do załatwienia w Warszawie. I ten odpoczynek chyba wyszedł mu na dobre, poukładał sobie w głowie pewne sprawy, bo w czwartek super współpracował. Pojechaliśmy w teren, a Kaszmir od początku do końca dzielnie prowadził, bo chciał. Nie ociągał, a momentami tak wyciągał kłus, że nie nadążałam anglezować. Galopy też bardzo dobre, oczywiście trochę poskakał na boki, bo mrowiska czy gałęzie są straszne, ale zdecydowanie lepiej się zachowywał niż w terenie, który opisałam na początku wpisu – prawie koń ideał!

Tak coś czuję, że powoli wychodzimy z Kaszmirowym z tego dziwnego dołka i wracamy na dobre tory. Zastanawiam się, jak duży wpływ na to miały moje ogólne chęci, bo odkąd wróciły mi pomysły, Siwy zaczął lepiej współpracować i widać to było też podczas dzisiejszej lonży.

Mam nadzieję, że oba stany zostaną ze mną na dłużej – ten kreatywny i ten dobrej współpracy z koniem.

2 odpowiedzi na „#34 Kaszmirowy Końsweek”

  1. Awatar formaabstrakcji

    Kobyła, którą dzierżawiłam w zimę dostawała spazmy i dosłownie rzucała się na ludzi. Oczywiście odkryłam to dopiero w zimę. 😀 Podczas czyszczenia tyłów próbowała kopać, w treningu była do przodu, twarda na pysku, wyrywała się, ciągle się cofała albo robiła chody boczne, a w ręku – szkoda gadać! Cały czas barany i dęby, próby ucieczki do stajni. A na wiosnę i lato… Cóż, jest kochana. Ale już jej nie dzierżawię, tylko biorę pojedyncze treningi. Zbyt popieprzona jest. 😀
    Pozdrawiam!

    1. Awatar Aleksandra

      Kaszmir kiedyś w zimie miał w zwyczaju zrzucać mnie w śnieg. Na szczęście z tego wyrósł 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *