Ile kosztuje Erasmus we Francji?

,

Jedną z bardziej istotnych kwestii podczas wyjazdu na Erasmusa są finanse. Mimo najszczerszych chęci niewiele jesteśmy w stanie bez nich zrobić. W dzisiejszym wpisie mam dla Was mój bilans po pięciomiesięcznym pobycie. Czy wystarczyło mi stypendium? O wszystkim poniżej!

Stypendium Erasmus+

Erasmusowe stypendium to pieniądze, które wypłacane są przez uczelnię na rzecz Waszego pobytu za granicą. Kwota może zmienić się każdego roku, dlatego warto śledzić informacje przekazywane przez uczelniane biuro współpracy zagranicznej. Kraje, której mają podpisaną umowę z uczelnią, podzielone są na trzy grupy w zależności od wysokości przyznawanego stypendium. W roku akademickim 2018/2019 wyglądało to następująco:

  • 500 euro/miesiąc – Dania, Finlandia, Irlandia, Islandia, Lichtenstein, Luksemburg, Norwegia, Szwecja;
  • 450 euro/miesiąc – Austria, Belgia, Cypr, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Malta, Niemcy, Portugalia, Włochy;
  • 400 euro/miesiąc – Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Macedonia Północna, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Turcja, Węgry

Pieniądze dostajecie tylko na czas trwania semestru na uczelni, na którą wyjeżdżacie z dokładnością co do dnia – ja na przykład dostałam pieniądze na 4 miesiące i 7 dni.

Czy stypendium wystarcza na pobyt?

To zależy. Niestety nie mogę Wam zagwarantować, że pieniądze, które otrzymacie w ramach stypendium wystarczą Wam na utrzymanie się podczas studiowania za granicą. Po pierwsze, ideą stypendium nie jest pokrycie wszystkich kosztów życia. Erasmusowe stypendium ma wyrównać koszty życia między krajem, z którego wyjeżdżacie a krajem, do którego przyjeżdżacie. Jeśli w Polsce wynajmujecie pokój itd., to pieniądze, które wydajecie co miesiąc w kraju wraz z pieniędzmi otrzymanymi od uczelni powinny Wam wystarczyć.

Po drugie, każdy z nas ma inne priorytety wydatkowe. Jedni wolą chodzić na drinki co wieczór, inni kupować ubrania lub pamiątki, a jeszcze inni żywić się tylko na mieście. Osoby, które jedzą bardzo dużo poza domem, będę wydawać zdecydowanie więcej niż ja, która większość czasu sama sobie gotowałam. Są też tacy, którym udaje się na Erasmusie zarobić. Jak widzicie u każdego wygląda to inaczej, ale jeśli dobrze pokombinujecie, to stypendium może Wam wystarczyć i nie będziecie musieli nic wyjmować z własnej kieszeni.

Ile wydałam na Erasmusie?

Przejdźmy teraz do tego, co Was zapewne najbardziej interesuje, czyli ile wydałam podczas prawie 5 miesięcy w Orleanie.

Akademik

We Francji udało mi się uzyskać pokój w akademiku uczelnianym prowadzonym przez CROUS, który znajdował się 10 minut spacerem od budynków, w którym miałam zajęcia, ale podróż do centrum Orleanu zajmowała mi 20 minut tramwajem. Miesięcznie płaciłam 250€/msc. za jednoosobowy pokój o powierzchni 9m² z łazienką i lodówką. Kuchnia była wspólna dla połowy piętra. Miałam do wyboru również pokój bez łazienki (ok.180€/msc.) lub większy pokój z kuchnią i łazienką za 450€/msc. Brak kuchni był nieco uciążliwy, ale bardzo się cieszę, że nie wydawałam całego stypendium na opłaty za pokój. Dodatkowo przed przyjazdem musiałam zapłacić 260€ kaucji, która została mi zwrócona po wyprowadzce. Pamiętajcie też, że pokój musicie ubezpieczyć – koszt za pół roku to 20-30€ wraz z Waszym ubezpieczeniem.

We Francji jest też możliwość uzyskania dotacji do pokoju (CAF) – moje miały wynosić 85€/msc., ale nadal ich nie dostałam 😉 Zobaczymy, jak sprawa potoczy się dalej.

Komunikacja miejska

Chcąc nie chcąc w większych miastach musimy liczyć się z tym, że będziemy korzystać z transportu publicznego. Orlean jest stosunkowo niewielki, jednak uniwersytet jest bardzo oddalony od centrum i bez karty miejskiej nie da rady. Ja płaciłam miesięcznie 21,50€ i była to bardzo okazyjna cena, jeśli chodzi o miasta we Francji. Moja koleżanka w Paryżu płaciła ponad 70€, więc jak widzicie różnica jest spora.

Jeśli chodzi o transport, nie możecie zapomnieć też o koszcie samolotu (z kartą ESN macie -15% na loty Ryanairem i bagaż nadawany za darmo) i dojazdu do docelowego miasta. No i oczywiście o kosztach ewentualnych dojazdów do miast, które będziecie zwiedzać.

Jedzenie

Jak może pamiętacie, w lutym prowadziłam wyzwanie Miesiąc za 100€, które miało mi pomóc w kontroli wydatków na jedzenie. Wówczas przekroczyłam budżet o ok.10€, mimo że bardzo dokładnie go pilnowałam i miałam sporo zapasów jedzenia. Dlatego też w późniejszych miesiącach bywało z tym różnie. Moim zdaniem, optymalna kwota, którą warto przygotować na jedzenie we Francji to 120-130€. W takiej kwocie będziecie mogli więcej pokombinować w kuchni i spróbować lokalnych produktów np. francuskich serów.

Jedzenie na mieście

Jednym z największych negatywnych zaskoczeń wśród francuskich cen były ceny jedzenia na mieście. Oczywiście najgorzej jest w turystycznych miastach (Paryż, Nicea, Marsylia), ale Orlean też nie zostawał w tyle. Jeden makaronik to ok.1,5€. Ceny kaw na mieście w przeliczeniu na złotówki wychodziły mniej więcej tyle samo, jednak za mleko roślinne trzeba dopłacić 1€. Ceny pizzy zazwyczaj zaczynają się od 12€; dania rybne od 20€ (można znaleźć tańsze, ale porcje są odpowiednio mniejsze), kanapka w kawiarni to ok. 8€. Generalnie bardzo ciężko jest zjeść obiad za mniej niż 10-15€, w Polsce za ponad 40 zł zdecydowanie się najemy. Dlatego też nie radzę Wam zakładać, że we Francji będziecie jadać tylko na mieście.

Pozostałe wydatki

Tutaj mam na myśli te rzeczy, które nie są jedzeniem np. kosmetyki, akcesoria, ubrania, pamiątki. Tę kategorię najtrudniej mi ujednolicić, bo przekrój wydatków może być bardzo zróżnicowany. Ja korzystałam z tego, że we Francji jest Lush, więc kupowałam w nim szampony w kostce – jeden to koszt ok. 10€. Cen pozostałych kosmetyków, które kupowałam, nie pamiętam, ale nie różniły się one zbytnio od cen polskich. Wysyłałam też pocztówki (znaczek to koszt 1,30€) i zakupiłam pamiątki dla siebie i dla rodziny.

Ceny ubrań są porównywalne, a czasami nawet w sieciówkach było taniej niż w Polsce – mam na myśli ceny wydrukowane na metkach. Poza tym pralnie w akademiku jest dodatkowo płatne i u mnie wynosiło to 3€ za pranie + 1€ za suszarkę, z której skorzystałam może dwa razy, bo ubrania się w niej kurczyły.

W tej kategorii nie potrafię Wam powiedzieć, ile pieniędzy powinniście sobie tutaj przygotować. Może wydać 0€ albo 200€. Wszystko zależy od Was!

Podsumowując

Po odjęciu kosztów akademika zostawało mi na comiesięczne życie ok. 200€, po odjęciu kosztów komunikacji miejskiej mniej niż 180€. Czy byłabym w stanie się za to utrzymać? Pewnie tak, jednak na maj dostałam pieniądze tylko na połowę miesiąca. Gdybym wydawała pieniądze tylko ze stypendium, nie byłabym w stanie zwiedzić tylu miejsc, a tym bardziej Lazurowego Wybrzeża. Nie spróbowałabym francuskich serów i wypieków, nie kupiłabym pamiątek ani dla siebie, ani dla rodziny. Mój wyjazd byłby pełen wyrzeczeń, na które nie chciałam się decydować i tyle.

Moja rada dla przyszłych Erasmusów? Róbcie oszczędności, żebyście potem nie żałowali, że podczas pobytu za granicą musicie z czegoś zrezygnować. Erasmus to niepowtarzalna przygoda w Waszym życiu i naprawdę nie warto wtedy zaprzątać sobie głowy liczeniem każdego eurocenta. Pamiętajcie też, że Erasmus to nie tylko życie na miejscu, ale też przelot tam i z powrotem oraz niespodziewane wydatki.

Bądźcie na nie gotowi i bawcie się dobrze!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *