Krótka historia tego, jak (prawie) przestałam narzekać

Kto z nas nie narzeka? Wszyscy narzekamy raz mniej, raz więcej. Na co narzekamy? Zazwyczaj na wszystko, a najbardziej lubimy narzekać na te sprawy, które minęły lub które przed nami, ale ani na jedne, ani na drugie nie mamy wpływu. Jedyne, co nam zostaje to narzekanie. Więc narzekamy, bo nic innego nie potrafimy zrobić.

Ja też tak kiedyś robiłam, ale się wyleczyłam i wyszło mi to na dobre.

dsc_0204

Ja też kiedyś bardzo lubiłam narzekać. Właściwie na wszystko. Na pogodę lub na niepogodę; na szkołę; na prace domowe; na naukę do sprawdzianów; na brudnego konia; na konia zbyt energicznego; na konia zbyt leniwego. Generalnie mówiąc nie miałam problemu z tym, żeby znaleźć powód do narzekania. Pojawiały się same ot tak!

W pewnym momencie zaczęło do mnie docierać, że chyba coś jest nie tak, skoro zaczęłam być kojarzona z tym, że ciągle narzekam. I o ile na początku było to zabawne, o tyle później stwierdziłam, że chyba coś jest nie halo. Bycie Olą, która przychodzi i zaczyna od narzekania, to, jak sami widzicie, nie jest najlepsza sprawa. Dlatego postanowiłam to zmienić i udało mi się prawie z dnia na dzień.

dsc_0203

Dodatkowym ułatwieniem dla mnie w rzucaniu narzekania były inne osoby, które mówiąc mi, że dużo narzekam, motywowały mnie do zaprzestania narzekania. Ja działam często na zasadzie, że jak ktoś mi mówiły, że robię czegoś za dużo, a nie lubię zbytnio tej osoby, to potrafię się zawziąć i danej rzeczy nie robić. „Ja ciągle narzekam? Pff! Jeszcze zobaczycie, że nie!”

Co mi dało zaprzestanie narzekania? Przede wszystkim taki jakby spokój. Przestałam się na siłę negatywnie nakręcać na rzeczy, na które i tak nie mam wpływu. Nie denerwowałam się nimi już aż tak bardzo. Pada? To kiedyś przestanie. Dużo prac domowych? Zamiast narzekania, wolę je szybciej zrobić i nie marnować czasu na gadanie, które nic nie zmieni.

To w dużych stopniu uprościło mi życie. Ja i tak z natury jestem optymistką i uważam, że każda rzecz prędzej czy później wyjdzie mi na dobre, więc nie mam sensu tego złego rozpamiętywać.

dsc_0199

Brak narzekania dodaje też więcej radości w życiu, bo przestajemy tworzyć wokół siebie naburmuszoną i złośliwą atmosferę. Oczywiście dużo trudniej jest też utknąć w bagienku niepowodzeń życiowych, bo ich nie rozpamiętujemy i dodatkowo nie raczymy nimi naszego otoczenia. Uwierzcie mi, że życie naprawdę może łatwo stać się miłe, łatwe i przyjemne!

Mówi się, że narzekanie to taka nasza polska cecha narodowa. Prawdziwy Polak zamiast cieszyć się życiem, zawsze znajdzie coś na co woli pluć jadem. Z tą cechą mocno się nie utożsamiam i mam nadzieję, że Wam też narzekanie za bardzo nie weszło w krew.

To jak? Ile narzekacie?



1 thought on “Krótka historia tego, jak (prawie) przestałam narzekać”

  • Ale czasem jak się ponarzeka to też jakoś tak lżej człowiekowi na duszy 🙂 Też staram się nie narzekać ale ciężkooooooo 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *