Miesiąc za 100€ – planowanie posiłków

Tydzień temu opowiedziałam Wam o moim lutowym wyzwaniu, czyli o miesiącu za 100€ na produkty spożywcze. W dzisiejszym wpisie chciałabym Wam przedstawić jeden z czynników, który bardzo pomaga mi w oszczędzaniu pieniędzy na jedzeniu. Dziś porozmawiamy o planowaniu posiłków!

Dlaczego planowanie posiłków jest ważne?

Przede wszystkim tak, jak każde inne planowanie, pomaga ono uniknąć chaosu. Kiedy wstaję rano, pozbywam się jednego z dylematów i wiem, co powinnam przygotować na śniadanie. Po co od samego rana utrudniać sobie życie? Kiedy wracam do domu po zajęciach i jestem głodna (choć ja akurat jestem złym przykładem – zawsze jestem głodna), lubię wiedzieć, co mam danego dnia na obiad. Wówczas sięgam do lodówki po gotowe danie i odgrzewam je lub wyjmuję z lodówki potrzebne składniki i zabieram się za gotowanie. Na kolację nie sięgam po przypadkowe przekąski – jem to, co sobie zaplanowałam. No dobra, oprócz dni, w których króluje słaba wola 😉

Co więcej, mogę ugotować dany posiłek, bo wiem, że mam na niego składniki. Gdybym nagle wymyśliła sobie naleśniki, to misja zakończyłaby się niepowodzeniem – nie mam mąki. Gdybym chciała zjeść kanapki na śniadanie, również mogłoby się to nie udać – nie kupuję pieczywa na tzw. wszelki wypadek, bo nie chce wyrzucać spleśniałych bułek czy chleba, gdy żaden wypadek się nie zdarzy. Po pierwsze, to marnowanie jedzenia. Po drugie, to marnowanie pieniędzy.

Jak planuję posiłki?

Planowanie posiłków zaczynam od przeglądu lodówki i półek z jedzeniem. To klucz do tego, żeby wiedzieć, co mam. Produkty, które długo leżą i których okres przydatności do spożycia zbliża się do końca, są pierwsze do zjedzenia i to z nimi staram się układać posiłki. Dopiero później wymyślam dania, do których muszę dokupić wiele składników.

Moim sprzymierzeńcem została tabelka, a właściwie dwie tabelki w Wordzie. Mają one kolumny na każdy dzień tygodnia i wiersze na każdy posiłek. Postawiłam na wersje komputerową Foodie Plannera, ponieważ pozwala mi na szybką edycję, kiedy zmienią mi się plany np. dany posiłek został mi na dłużej niż myślałam; jadłam na mieście albo po prostu nie byłam głodna. Nie muszę nic kreślić i mój planner jest zawsze czytelny. Dodatkowo nie marnuję papieru i nie muszę płacić za wydruk mojego plannera w punkcie xero. Gdybym była w Polsce, prawdopodobnie mój Foodie Planner powstawałby na starych kartkach zadrukowanych z jednej strony, ale chwilowo tylko wersja digital.

Gdzie szukam pomysłów na posiłki?

Zaczynam od szukania ich u siebie w głowie. Zastanawiam się nad połączeniami smaków i nad tym, co może pasować do tego, co już mam w pokoju. Jeśli mam tylko makaron, najczęściej odwiedzam blogi i szukam bezmięsnych przepisów na dania makaronowe lub kombinuję, jak usunąć z nich mięso. Wykonuję też „telefon do przyjaciela,” czyli do mojej Mamy i pytam, czy ma jakiś ciekawy pomysł na obiad. Jeśli decyduję się na jakiś przepis z internetu, zawsze dodaję go do ulubionych lub kopiuję link do dokumentu z tabelkami. W ten sposób nie tracę na późniejsze poszukiwania przepisu w czeluściach cyfrowego świata.

Kiedy mam wybrane przepisy, wpisuję je do plannera biorąc pod uwagę to,o której zaczynam zajęcia (smażenie placuszków o 6 rano nie wchodzi w grę 😉 ), o której je kończę i czy muszę danego dnia mieć obiad ze sobą na uczelni. Logistyka na pełen etat, ale bardzo ułatwia mi to życie.

Lista pomysłów na posiłki

Pod moimi tabelkami z planem posiłków, umieściłam listę z pomysłami na różne dania. Często jest tak, że pojawiają mi się w głowie pomysly na dania, ale w najbliższym czasie nie mam dla nich miejsca. Nie chcę, żeby mi umknęły, więc znalazłam dla nich specjalne miejsce i pomagają mi w momentach kryzysu jedzeniowego i braku pomysłów.

Uff! Mam nadzieję, że wyczerpałam temat, ale jeśli macie jakieś pytania/prośby/sugestie, to oczywiście dawajcie znać w komentarzach!

 



2 thoughts on “Miesiąc za 100€ – planowanie posiłków”

  • Hej.
    Ja jestem wielką fanką pieczenia. Piekarnik to cudo. Jedna duża blacha i mam jedzenia na kilka posiłków (dni). Za jednym razem wsadzam np. ziemniaki z serem, warzywa (brokuły, kalafior i co tam tylko chce) i jeszcze czasami mięso/ryba. Uwielbiam, bo w tym czasie mogę zrobić demakijaż, wywiesić pranie czy co tam trzeba. A pieczone pomidory do lunchboxu….. mniam.

    • Ja też uwielbiam piec, ale niestety tutaj w akademiku mam tylko mikrofalę. To niestety zawęża moje pole działań kulinarnych 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *