Miesiąc za 100€ – podsumowanie

, ,

Luty minął bardzo szybko, a przecież jest krótszy tylko 2 dni! Przyszedł więc czas na podsumowanie mojego wyzwania o ograniczeniu wydatków na jedzenie. W dzisiejszym wpisie przedstawiam Wam moje wnioski, refleksje i sprawozdanie finansowe.

Dlaczego zaczęłam wyzwanie?

Na początku pokrótce przypomnę Wam, skąd wziął się pomysł na miesiąc za 100€ . Po przyjeździe na Erasmusa do Francji, po raz pierwszy zaczęłam w pełni zarządzać moim micro gospodarstwem domowym, a co za tym idzie wszystkimi finansami i robieniem zakupów. Dość szybko złapałam się na tym, że kupowałam dużo jedzenia na zapas, bo przecież na samym początku nie miałam nic w pokoju. Niestety często były to nieprzemyślane rzeczy i następnego dnia musiałam dokupić kolejne produkty, żeby móc ugotować sensowny obiad.

Dlatego w lutym postanowiłam podejść do sprawy w bardziej przemyślany sposób i zobaczyć, czy jestem w stanie kupować jedzenie za 100€.

Jak wyglądało moje kontrolowanie wydatków?

Pamiętam, że w szkole i na wszystkich zajęciach związanych z informatyką nie znosiłam Excela. Nigdy mi nic nie wychodziło i unikałam tego programu, jak ognia. Teraz bardzo się polubiliśmy! Skrzętnie zapisuję w nim każde wydane euro, a nawet każdego eurocenta. Sumuję, odejmuję i rysuję wykresy, co daje mi pełen ogląd sytuacji na bieżąco. Tak wyglądał rozkład moich wydatków w lutym:

Podobny wykres mam również ze stycznia, jednak wtedy nie oddzielałam jedzenia od np. kosmetyków, więc tak naprawdę nie wiem, ile wydałam na poszczególne rzeczy. W lutym mam już dokładny ogląd sytuacji.

Szczerze mówiąc, spodziewałam się spadku wydatków na jedzenie na mieście. Jednak podczas moich wyjazdów pijałam kawę w różnych miejscowościach i to ona podbiła stawkę. Zdecydowanie nie podoba mi się, ile wydałam na tzw. pozostałe zakupy, czyli np. kosmetyki i ubrania. Kosmetyków po prostu nie miałam, a jeśli chodzi o ubrania, to postanowiłam nieco odświeżyć moją garderobę po całym 2018 roku bez kupowania nowych ubrań.

Nie narzekam natomiast na to, ile wydałam na wyjazdy – zobaczyłam w lutym 4 miasta. Zdecydowanie zamierzam korzystać z tego, że moją bazą wypadową jest centralna Francja, a nie centralna Polska. Zawsze taniej jest wsiąść w autobus tutaj niż przylecieć z Polski 😉

Zakupy spożywcze

Przejdźmy teraz do sedna sprawy, czyli zakupów spożywczych. W lutym wydałam na nie 111,73€, czyli prawie 12% niż chciałam wydać. Z perspektywy całego miesiąca mogę śmiało stwierdzić, że zrobiłam, co mogłam. Cały czas uczę się znajdywać tańsze produkty, porównywać ceny, szukać sklepów, gdzie jest taniej. Jednak to jest strasznie męczące i niewygodne. Nie wyobrażam sobie sprawdzać ceny każdej jednej rzeczy i robić zakupy w 5 różnych miejscach w każdy kupując po 3 rzeczy.

Drugą sprawą jest jakość i skład produktów. Doskonałym przykładem jest tutaj miód czy dżem. Słoik miodu na targu kosztował 6€. Na pewno mogłabym go kupić w supermarkecie za zdecydowanie niższą cenę, jednak ile byłoby w tym miodu a ile białego cukru z wodą? Kluczem jest znalezienie złotego środka i na tym będzie mi najbardziej zależeć. Wolę kupić coś zdrowszego i lepszego niż najtańszego, szczególnie, jeśli mam taką możliwość i nie będzie to zwykła zachcianka.

Co mi dało wyzwanie?

Przekroczyłam mój limit wydatków, to już wiemy, ale za to udało mi się osiągnąć pozostałe główne cele, które sobie zakładałam.

Nie zmarnowałam żadnego jedzenia. Jestem przeciwniczką marnowania jedzenia, bo to nie tylko marnowanie pieniędzy, które po prostu wyrzucacie do śmieci. Wiąże się tym wiele zmian np. klimatycznych. Wiedzieliście, że w krajach europejskich i Ameryki Północnej marnuje się tyle jedzenia, że starczyłoby na wyżywienie wszystkich głodujących w Afryce i jeszcze sporo by zostało? Rocznie w Polsce jedna osoba marnuje średnio 235 kg żywności. Najczęściej wyrzucamy pieczywo. Co z tym zrobić? Kupować z głową i listą zakupów!

Moim zdaniem marnujemy jedzenie z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze, cokolwiek byśmy mówili – jedzenie w Polsce jest ciągle bardzo tanie, szczególnie jedzenie mocno przetworzone. Po drugie, jesteśmy bardzo leniwi – nie chce nam się myśleć, nie chce nam się planować, tłumaczymy to tym, że nie mamy czasu. Z lenistwa nie planujemy, co mamy kupić, z lenistwa nie planujemy, co mamy zjeść i z lenistwa wyrzucamy jedzenie, bo to, co przychodzi nam łatwo, za małe pieniądze, nie jest szanowane – ocenił socjolog, dr Tomasz Sobierajski.

Musiałam być bardziej kreatywna. Niektóre produkty możemy kupić w niewielkich ilościach tak, żeby było idealnie na jedną osobę. Czasami jednak są takie warzywa czy owoce, których nie da się kupić mniej. Doskonałym przykładem jest tutaj brokuł. Jedna główka to jedna główka. Raz może być mniejsza, innym razem trochę większa, jednak nadal jest jej za dużo na jeden obiad. Dlatego musiałam kombinować i tworzyć kilka dań z jednego warzywa.

Moja logistyka wspięła się na wyżyny, ale tylko raz czy dwa w tygodniu – nie musiałam się martwić jedzeniem cały czas, myśleć o zakupach i o tym, co jeszcze muszę mieć. Wiedziałam, że mam dobrze rozplanowane jedzenie i że wszystkie produkty mam w lodówce. Mogłam zająć głowę zdecydowanie ważniejszymi rzeczami 😉

Co dalej?

W marcu przede wszystkim wracam do mojego założenia niekupowania ubrań. Staram się nie kupować zbyt dużo ubrań i mieć na uwadze to, że w Polsce czeka na mnie pełna szafa. Jednak zawsze w sklepach znajdzie się coś ładnego. Zamiast dokładać sobie dylematów, czy potrzebuję, czy nie; czy chcę to kupić, czy nie, po prostu znam odpowiedź 😉

Dalej kontynuuję też miesiąc za 100€. Bardzo dużo dało mi to wyzwanie i nie chciałabym w marcu wrócić do punktu wyjścia. Działanie według moich założeń z wyzwania zdecydowanie ułatwiło mi życie i nie widzę sensu w porzucaniu tego wszystkiego.

Na blogu i na YouTube chciałabym się skupić na bardziej praktycznej stronie – teorię już poznaliście w lutym. Chciałabym nagrać jeden lub dwa filmy o tym, co przynoszę z zakupów, a następnie konkretne potrawy, które wykonuję przez cały tydzień.

A Wy jak stoicie z wydatkami? Kontrola? Freestyle? A może coś po środku?

 

2 odpowiedzi na „Miesiąc za 100€ – podsumowanie”

  1. Awatar Karka pisarka

    W sumie malutko przekroczyłaś, więc należą się brawa! Ja też zapisuję od stycznia wydatki w Excelu i właśnie w weekend zabieram się za podsumowanie lutego – aż boję się, co to wyjdzie 😀

    1. Awatar Aleksandra
      Aleksandra

      A się trochę obawiam marcowego podsumowania, bo w lutym wykończyłam wszystkie zapasy 😀 Zobaczymy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *