Sesja zimowa 2018 – co poszło nie tak?

Mogę śmiało powiedzieć, że przyspieszona sesja zimowa w tym roku jest za mną! Nie masz jeszcze wyników wszystkich egzaminów i zaliczeń, ale grunt, że wszystko już napisałam i nie mam tego z tyłu głowy. Dlatego przyszedł czas na mały rachunek sumienia z błędami, które popełniłam.

  • brak skupienia

To jest mój duży problem nie tylko, jeśli chodzi o naukę. Trudno mi się skupić dłużej na jednej czynności i szybko przeskakuję z jednej rzeczy na drugą, z drugiej na trzecią i tak dalej. Wczytanie się w notatki przez dłuższą chwilę graniczyło z cudem, szczególnie na samym początku. Później wypracowałam sposoby na skupienie i było zdecydowanie łatwiej, a zapamiętywanie szło szybciej.

  • rozregulowany rytm dnia

Mój organizm w tym roku akademickim postanowił funkcjonować wieczorami i najlepiej uczyło mi się po 21, więc szłam spać ok. 1-2 w nocy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że następnego dnia musiałam wstać o 6 lub o 7 i jechać na zajęcia. Przełożyło się to na duże zmęczenie i litry kawy wypijane każdego dnia. Moje funkcjonowanie było dalekie od idealnego. Starałam się po prostu nie zasnąć na zajęciach, a później nad notatkami. Do tej pory nie udało mi się w pełni wrócić do „normalnego” rytmu dnia, czyli do wcześniejszego chodzenia spać i wcześniejszego wstawania. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej!

  • brak przygotowanych wcześniej notatek

Kończący się semestr był najbardziej czasochłonnym semestrem na studiach. Na pewno wynika to z tego, że miałam dużo przedmiotów związanych z pisaniem, a to zajmuje sporo czasu. Dodatkowo doszły prezentacje, kolokwia i bieżące prace domowe skutecznie zapełniały pozostałe godziny. Dlatego nie udało mi się przygotować notatek zaraz po zajęciach i wszystko robiłam kilka dni przed zaliczeniem. Wady? Zamiast się uczyć, traciłam czas na szykowanie materiałów do nauki, a to zawsze długo trwa. Wielokrotnie nauczyłam się, że powinnam robić to wcześniej, ale w tym semestrze mi się nie udało. Niestety.

  • brak motywacji

Nie będę Was owijać w bawełnę – w tym semestrze bardzo nie chciało mi się uczyć. Wiele przedmiotów, które miałam były nudne. O ile zeszły rok na studiach bardzo mi się podobał, o tyle pierwsza połowa tego roku nie trafiła w mój gust. Dlatego trudno było mi z radością i zaciekawieniem siadać do książek, których treść mnie średnio interesowała. Na szczęście uratowało mnie poczucie obowiązku – trzeba się nauczyć, żeby zdać to trzeba.

  • zbyt słaba organizacja czasu

Brak skupienia i rytm dnia bardzo różniący się od mojego typowego zdecydowanie utrudniły mi bycie porządną i zorganizowaną. Zajmowałam się raczej wszystkimi zadaniami mniej lub bardziej po kolei, bo po prostu wszystkie musiały być zrobione. Kolejność wykonywania i odhaczanie następnych zadań w bujo nie miało większego znaczenia. Oczywiście najważniejsze jest to, że ze wszystkim zdążyłam na czas i o niczym nie zapomniałam, ale z drugiej strony, często wkradał mi się w życie chaos i brak kontroli. Czy mogłam lepiej wykorzystać grudzień? Zawsze można coś poprawić, ale myślę, że było całkiem nieźle, jak na panujące warunki 😉

W dzisiejszym wpisie przedstawiłam Wam 5 rzeczy, które nie szły po mojej myśli podczas ostatniej sesji. Po co? Żebyście wiedzieli, że nie zawsze jest pięknie, kolorowo i wszystko idzie, jak po maśle. Ale! Jest to też zapowiedź tego, co znajdziecie na blogu w styczniu – wpisy o tym, jak sprytniej przeżyć sesję 😉

 



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *