Studia – jak nie zmarnować października?

,

Pierwszy miesiąc tego roku akademickiego mam ochotę zacząć z przytupem i nie mam tu na myśli wykłócania się o termin zajęć 😉 We wczorajszym wpisie pisałam, że wrzesień był dla mnie trochę nijaki, więc zamiast liczyć na poprawę postanowiłam sobie tę poprawę załatwić sama.

Październik to taki miesiąc w życiu studentów, że przychodzi, zabiera nam wakacje, a później znika w mgnieniu oka. A z czym zostają studenci? Z ręką w nocniku, czyli pierwszymi kolokwiami i pracami do oddania. To z kolei oznacza jedno: nerwy, stres i nieprzespane noce. W skrócie – nic dobrego. Sama miałam podobnie w zeszłym roku. Wyluzowałam w październiku i dałam sobie czas na przyzwyczajenie się do nowej, studenckiej rzeczywistości. Żyłam sobie z przeświadczeniem, że będę się uczyć dopiero przed sesją albo najszybciej przed midtermami na przełomie listopada i grudnia. Moje zdziwienie było bardzo duże, kiedy pod koniec października okazało się, że nadchodzi pierwsze kolokwium z gramatyki, a mi minął cały miesiąc na niczym.

Dlatego w tym roku w ramach moich celów października (-> Cele na październik) postanowiłam być mądrzejsza od samej siebie – Oli, pierwszoroczniaczki. Przygotowałam kilka zadań, które chciałabym spełniać w tym miesiącu, żeby żyło się lepiej i łatwiej.

  • życie z planem – robienie planów i ich realizacja. Nie chcę, żeby skończyło się na pięknym bujo. (-> Bullet Journal dla studentów) Chcę zapisywać, co mam do zrobienia danego dnia, żeby o niczym nie zapomnieć, ale też każde zadanie po kolei odhaczać. Dużo i nie dużo, ale pomóc może sporo. Szczególnie, jeśli znajdą się tam kwestie związane ze studiami.

  • 50 minut nauki codziennie – to dwa cykle wg Pomodoro. W sesji zimowej bardzo dobrze sprawdzała mi się nauka z aplikacją Brain Focus (-> Aplikacje ułatwiające naukę), która opierała się na odliczaniu czasu właśnie w ramach metody Pomodoro. 50 minut to nie tak dużo, ale wiem, że systematyczne zaglądanie do notatek ma wielką moc.
  • regularne robienie notatek – o moich sposobach na robienie notatek na pewno powstanie w najbliższym czasie oddzielny post. W skrócie powiem Wam, że na zajęciach piszę na szybko na brudno w starym zeszycie, a później wszystko porządkuję, przepisuję i ozdabiam kolorami, żeby nauka szła sprawniej. I idzie. Chyba że zostawię ogarnianie notatek na dwa dni przed egzaminem.

  • raz w tygodniu porządek w materiałach – specyfika moich studiów (-> SFK) wymaga wielu papierów – xerówek, notatek, ćwiczeń i innych materiałów. A jak czegoś jest dużo, to bardzo szybko wkrada się chaos, bałagan i inne nieszczęścia. Żeby tego uniknąć, raz w tygodniu usiądę i uporządkuję całą zdobytą wiedzę. Jak tylko będę potrzebować, to z łatwością znajdę to, czego szukam.

Cztery punkty na liście zadań to niewiele, ale są dosyć obszerne i pojemne. Myślę, że jeśli będę grzeczna i ładnie posłucham się samej siebie, to powinnam uniknąć przykrości w listopadzie. Po prostu ułatwię sobie życie, bo systematyka to klucz do wszystkiego!

To jak? Przyłączacie się do mojego października?

Jeśli tak, to pokazujcie postępy na IG i użyjcie hashtagu #pazdziernikzclanestina. Wtedy będzie mi łatwiej Was odnaleźć i będziemy się wzajemnie motywować do działania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *