Jak zorganizować czas w nowym semestrze?

, , ,
biurko świeże kwiaty

Dobra organizacja to podstawa na drodze do spokojniejszego studenckiego życia. I wcale nie jest to aż tak trudne, jak się wydaje. W tym wpisie pokażę Wam, jak łatwo i skutecznie zorganizować swój czas, a zarazem nie zwariować.

Mapowanie życia

Pierwszym krokiem, który uczyniłam, zanim zaczęłam wszystko planować, było zrobienie mapy myśli ze wszystkim, co mnie czeka w tym semestrze. Od początku wiedziałam, że w nadchodzącym półroczu będę miała sporo mniejszych i większych spraw do ogarnięcia i nie chciałam, żeby mi coś umknęło. W najlepszym wypadku musiałabym to robić na ostatnią chwilę, a przecież nie po to planuję, żeby sobie dostarczać stresu.

Spisałam wszystko, co studenckie, czyli licencjaty, egzaminy na koniec studiów np. te językowe, a także wszystkie zajęcia, które mam w tym semestrze i na których potrzebna jest bieżąca praca albo chociaż przepisywanie notatek.  Zapisałam bloga, instagramy i facebooka oraz to, co chcę na nich publikować i jak często. Wypisałam pracę i samodzielną naukę języków, bo tego brakuje mi w tym semestrze na uczelni, więc chcę robić to sama. Na koniec oczywiście zapisałam czas dla siebie i sposoby na odpoczynek. Bardzo ważne jest, żeby w szalonym planowaniu nie zapomnieć o wpisaniu do kalendarza chwili oddechu.

Podział na bloki

Od liceum w mniejszym lub większym stopniu wykorzystuję podczas planowania podział zadań na bloki: tematyczne i czasowe. Plan w tym semestrze na szczęście pozwolił mi na rozdzielenie poszczególnych języków na inne dni. Wreszcie nie muszę odrabiać pracy domowej z angielskiego, następnie czytać tekstu na francuski, a na koniec pisać wypracowania z hiszpańskiego. Nie skaczę z języka na język, więc jest mi łatwiej i szybciej działać.

Mając stworzoną mapę myśli i gotowy plan zajęć na uczelni, przystąpiłam do blokowania. Oszacowałam też, ile czasu będę potrzebować na wykonanie poszczególnych zadań. Mój plan nie zadziałał od razu! Nie zaczęłam go w poniedziałek, żeby w czwartek już Wam pokazać na blogu. Semestr zaczął się trzy tygodnie temu i od początku modyfikowałam moją tygodniową rutynę. Rutyna nie pojawi się na pstryknięcie palcami. Potrzeba czasu na jej przetestowanie i dopasowanie pod siebie. Ja dopiero po trzech tygodniach mogę powiedzieć, że działa dobrze.

Obecnie moje bloki wyglądają następująco:

poniedziałek – angielski, bo rano mam zajęcia po angielsku, więc po nich siadam do notatek z kursu i z logiki, bo są po angielsku; pisania licencjatu z anglistyki; robienia ćwiczeń z angielskiego.

wtorek – hiszpański, bo rano mam na uczelni hiszpański. Po powrocie wypisuję słownictwo z artykułu omawianego na zajęciach; przepisuję notatki z literatury hiszpańskiej; odrabiam prace domowe i robię ćwiczenia sama dla siebie.

środa – nie mam zajęć na uczelni, więc mogę zająć się pisaniem dla siebie. Wtedy powstają teksty na bloga i na clanestinowy instagram.

czwartek – wracam dosyć późno z uczelni, więc popołudniu przygotowuję materiały na korepetycje i ogarniam sprawy administracyjne (maile, banki i inne nieprzyjemności)

piątek – dzień zdjęciowy – pstrykam, obrabiam, przygotowuję zdjęcia na instagramy, żeby były gotowe na kolejny tydzień, dodaję fotki do tekstów na bloga.

sobota – dzień francuski, w którym piszę licencjat z romanistyki i robię różne ćwiczenia na francuskie słownictwo i gramatykę.

niedziela – w tym planuję wszystko, co jest mi niezbędne w następnym tygodniu, czyli listy zadań na kolejne dni i treści na za dwa tygodnie, które przygotowuję tydzień wcześniej. Robię też trochę angielskiego i hiszpańskiego.

Jak podzielić zadania na bloki?

Korzystając z życiowej mapy myśli, podziel zadania na podobne do siebie. Może to być podział na poszczególne przedmioty lub dziedziny np. humanistyczne jednego dnia, a ścisłe innego. Bloki mogą być wyznaczone rodzajem zadań np. jednego dnia odrabianie prac domowych, zaś kolejnego nauka lub czytanie materiałów.

Drugim sposobem podziału na bloki, są bloki czasowe. Wówczas wybieracie dany przedział czasu np. 2 godziny i w tym czasie zajmujecie się danym przedmiotem niezależnie od tego, co jest do zrobienia. Kiedy czas minie, siadacie na 1,5 godziny do kolejnego przedmiotu itd.

Oczywiście możecie też bloki mieszać. Ja w poniedziałki robię wszystko, co angielskie (blok tematyczny), z czego 2 godziny piszę pracę licencjacką (blok czasowy).

Rozłożenie zadań na dni

Mając wydzielone bloki zadań, czas na dopasowanie ich do poszczególnych dni tygodnia. Weźcie wówczas pod uwagę plan zajęć na uczelni. Bez sensu jest upychać dużo w dni, w które późno wracacie. Radziłabym Wam robić wszystko z danego przedmiotu po powrocie z niego i utrwalać sobie wiedzę na świeżo.

Pamiętajcie też, Wasz poziom energii też się zmienia. U każdego na pewno wygląda to inaczej w zależności od rozłożenia zajęć w tygodniu. Ja obserwuję u siebie wyraźną różnicę w poziomie energii w poniedziałki, wtorki i środy oraz w czwartki i w piątki. Dlatego specjalnie upycham więcej na trzy pierwsze dni. Postanowiłam też unikać w te dni wychodzenia na kawę. Nie potrzebuję na to szczególnie dużo energii, więc wolę nie marnować mojej produktywności. Odkąd podzieliłam ilość i „powagę” zadań w odniesieniu do zasobów energii i chęci do działania, przestałam ze sobą walczyć i zmuszać się na siłę. Leń nie stanowi już przeszkody!

Otwartość na modyfikacje

Ostatnim krokiem to trafionej organizacji czasu jest otwarta głowa i elastyczność. Tak, jak wspominałam wcześniej – na wypracowanie dobrej rutyny potrzeba czasu. Nie denerwujcie się, że nie udało Wam się czegoś zrobić – zamiast tego pomyślcie, dlaczego Wam nie wyszło. Poświęćcie na to chwilę, zanim rozplanujecie kolejny tydzień.

Jeśli wiecie, że jeden dzień spędzicie poza domem nie upychajcie w nim wszystkim zadań, bo taki macie blok. Wybierzcie te najważniejsze i na nich się skupcie. Czasami plany sobie, a życie sobie, więc tylko spokój nas uratuje.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *