Mój bullet journal na 2018 rok

, ,

Tydzień po Świętach to czas pełen podsumowań mijającego roku i przygotowań na nadchodzący. Muszę przyznać, że jedno i drugie bardzo lubię. Wyciąganie wniosków, radość z sukcesów i pełne nadziei snucie planów na przyszłość. Dzisiaj postanowiłam zacząć od planowania, więc zapraszam Was do mojego noworocznego bullet journala.

Przytłoczona inspiracjami znalezionymi w sieci, bullet journal na 2017 rok wyposażyłam w wiele stron, które na niewiele mi się zdały m.in. kołowy future log z ważnymi datami rodzinnymi. O ile dobrze pamiętam, to chyba nawet nie uzupełniłam go do końca i nigdy później do niego nie zajrzałam. Wszystko i tak mam w głowie 😉

Dlatego na 2018 rok przygotowałam bardzo minimalistyczną rozkładówkę i typowo noworoczne strony mam tylko cztery. Pierwszą z nich jest oczywiście strona tytułowa wraz z numerem roku i moim słowem – kluczem. Przy robieniu tej strony odkryłam, że wypadłam z brush letteringowej wprawy, bo cyferki szły mi bardzo opornie.

Kolejna strona to moje słowo – klucz na nadchodzący rok. Na razie otaczają je strzałki, które docelowo będą tworzyć mapę haseł i myśli, z tym, co rozumiem poprzez rozwój. Na razie nie będę Wam więcej zdradzać na ten temat i zapraszam na wpis 2 stycznia, a jeśli nie wiecie, o co chodzi ze słowami – kluczami, to odsyłam do styczniowego wpisu.

Przygotowałam też sobie kalendarz na pierwsze sześć miesięcy nadchodzącego roku. Niestety mój obecny notes powoli się kończy i pewnie zmieści mi się w nim tylko styczeń i luty, może marzec, o ile nie będę chciała planować zbyt dużo. Jednak taki przegląd półrocza na jednej stronie to bardzo przydatna rzecz i wiem, że będę do niej często zaglądać, szczególnie przy bardziej przyszłościowych planach.

Ostatnią noworoczną stroną w moim bujo jest lista 26 planów na I półrocze. W nadchodzącym roku nie chcę ustalać sobie małych, comiesięcznych celów; górnolotne postanowienia noworoczne też od dawna mi się nie sprawdzają. Dlatego zdecydowałam się na wypróbowanie tej listy, ale jej też zamierzam poświęcić oddzielny wpis, więc nie będę Wam za dużo opowiadać tutaj.

Na koniec chciałabym Wam też pokazać moje styczniowe strony. Z miesiąca na miesiąc jest ich coraz mniej, bo moje potrzeby też się zmniejszają. Po zachłyśnięciu się możliwościami bullet journalingu, znalazłam swój sposób na prowadzenie tego typu plannera. Obecnie co miesiąc w moim bujo pojawia się: bardzo skromna okładka/strona tytułowa; widok całego miesiąca w pionie, dzięki któremu mogę dokładnie obserwować wszystkie obszary mojego życia i unikać przeładowania; habit tracker; tracker rzeczy raz na tydzień i raz na miesiąc oraz moje wydatki. I tyle. Później wraz z rozwojem miesiąca dochodzą tygodniówki i codzienne listy to-do, ale jak sami widzicie – nie są to jakieś szalone ilości rozkładówek i notatek.

Tak właśnie prezentuje się mój bullet journal na nadchodzące tygodnie. Jeśli ktoś z Was postanowił rozpocząć swoją przygodę z bujo to odsyłam do wpisu, w którym piszę o tym, jak zacząć prowadzić bullet journal.

A jeśli dłużej prowadzicie bujo, to pochwalcie się swoim 2018 rokiem!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *