Dzisiaj przyszedł czas na zajęcie się kolejną częścią mojej garderoby i drodze do lepszego jej funkcjonowania. Postanowiłam bliżej przyjrzeć się temu, co tworzy moją bazę ubraniową i na czym głównie opieram swoje codzienne stylizacje.
Co to są ubrania bazowe?
Dla mnie ubrania bazowe to takie, które stanowią dobry grunt pod nasze codzienne stylizacje. Dzięki nim możemy bez problemu łączyć bardziej kolorowe lub wzorzyste elementy, a przy tym mieć spójne, ładne i dopasowane stroje.
Dzisiejszy wpis podzieliłam na trzy kategorie: doły (spodnie i spódnice), góry I (t-shrity, koszule, bluzki) oraz góry II (marynarki, swetry). Moich ubrań jest bardzo niewiele, co zresztą zauważycie poniżej, jednak całą szafę mam pełną innych ubrań – kolorowych, grubszych, cieńszych, we wzory. I to właśnie dzięki bazie mogę je wszystkie wykorzystywać.
Doły
Moje bazowe doły to trzy różne ubrania: 2 pary spodni oraz spódnica. Wśród spodni nie mogło oczywiście zabraknąć klasycznych jeansów, które od wielu lat rządzą w naszych garderobach. U mnie jednak coraz bardziej tracą swoją popularność na rzecz czarnych rurek, (co zresztą widać w zestawieniu) które towarzyszą mi w większości stylizacji, zarówno tych mniej, jak i bardziej eleganckich. Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o chabrowej spódnicy, którą mam w szafie od dwóch lat i bez której funkcjonowania nie wyobrażam sobie życia (a była jedna taka, co mi ją chciała zabrać i nie oddać). Pasuje ona do koszul, t-shritów, ciepłych swetrów; rajstop grubych i cienkich; na co dzień i na eleganckie wyjścia. Bardzo udany, choć dosyć tani zakup, a tworzę z nią naprawdę wiele strojów.
Góry I
Tutaj właściwie nie mam wielu zbyt wielu przedstawicieli, mimo że t-shritów i koszul w swojej szafie mam bardzo dużo. Do mojej bazy zaliczam koszulę jeansową, biały t-shrit oraz lejącą koszulę w kolorze ecru. Koszula jeansowa jest moim faworytem, dlatego że można ją bezproblemowo łączyć z kolorowymi swetrami np. w jesiennych kolorach, a poza tym dodaje trochę niezobowiązującej elegancji. Białego t-shritu chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Idealny jest na każdą okazję i do wszystkiego, więc i w mojej bazie należy mu się miejsce. Lejąca koszula towarzyszy mi od roku i sprawdziła mi się wielokrotnie zarówno do codziennych ubrań, do których wystarczyło dodać buty na obcasie i było pięknie, elegancko. Okazała się świetnym dodatkiem do bardzo eleganckiej, wieczorowej spódnicy.
Góry II
To jest chyba najważniejsza część mojej bazy. Tutaj wyjątkowo znalazł się jeden bardzo kolorowy element, czyli bordowy sweter, który noszę wiernie co zimę, bo jest ciepły, przytulny i uniwersalny. Niestety powoli zaczynam szukać dla niego następcy, bo po ponad 3 latach noszenia trochę się zużył. Dzięki marynarkom granatowej i czarnej, które łącze z t-shritami i bluzkami z długim rękawem, dodaję odrobinę elegancji, którą bardzo lubię, do ubrań na uczelnię. Ostatni jest czarny kardigan, którego uniwersalnego zastosowania chyba nikomu nie muszę opisywać. W zeszłym roku towarzyszył mi bardzo często, a w tym trochę stracił na znaczeniu na korzyść marynarek.
Jak widzicie, moja baza ubraniowa liczy 11 sztuk, czyli bardzo niewiele, jednak pozwala mi ona na stworzenie bardzo wielu stylizacji, ponieważ idealnie pasują do zróżnicowanej, pozostałej części mojej szafy. Do bazowego dołu mogę bez problemu założyć kolorowy t-shirt czy wzorzystą koszulę, a do kardiganu czy stonowanej marynarki idealnie pasuje czerwona spódnica czy jeansy w kropki.
A Wy macie ubrania, które tworzą Waszą bazę?
Dodaj komentarz