W zeszłym miesiącu opublikowałam wpis, w którym opisałam moje zdanie na temat trendu „slow life”, w dużej części się z nim nie zgodziłam i przedstawiłam Wam mój sposób na życie. Kilkanaście dni później dostałam książkę o tym tytule, dlatego chciałabym się z Wami podzielić moimi przemyśleniami po lekturze.
Joanna Glogaza jest, jak o sobie pisze, edukatorką modową oraz autorką bloga styledigger.com, gdzie opisuje swój sposób na życie. Przede wszystkim zajmuje się ideą „slow fashion”, czyli posiadania mniejszej ilości ubrań, ale zawsze zgodnych z naszym stylem i których noszenie sprawia nam przyjemność. Bloga czytam od ponad roku i właściwie w każdym wpisie znajduję coś dla siebie, więc gorąco Wam polecam.
„Slow life. Zwolnij i zacznij żyć” jest drugą, po „Slow fashion. Modowa rewolucja”, książką Joanny. Tym razem znajdziemy opis tego, czym powinniśmy kierować się w życiu, żeby było ono dla nas wartościowe i spełnione. Autorka pokazuje nam, jak działać, żeby nie czekać na lepsze jutro, a mieć lepsze jutro już dziś.
Na początku muszę Wam się przyznać, że nie odkryłam w tej książce praktycznie nic nowego (to chyba dobrze?) z jednym małym wyjątkiem, ale o tym później. Nie ma w niej wielkich odkryć, ale są uporządkowane informacje i stanowią mini kompendium dobrego życia. Kolejność rozdziałów pokazuje nam ścieżkę, którą powinniśmy podążać – zaczynając od odnalezienia w życiu tego, co lubimy poprzez dobrą organizację, zabawę, na relacjach z innymi kończąc. W każdym rozdziale znajdziemy ćwiczenia, które pomogą nam odnaleźć swoje sposoby i drogi prowadzące np. do odnalezienia priorytetów. Dodatkowo po każdym rozdziale znajduje się inspirujący wywiad z osobami, które postanowiły żyć własnym rytmem, robiąc to co lubią i jak lubią.
Co zaskoczyło mnie w tej książce? Przede wszystkim to, że „slow life” nie jest wg. Stylediggerki życiem powolnym, ale życiem we własnym rytmie. Bardzo mnie cieszy takie ujęcie tego zagadnienia i nie mogę się z nim nie zgodzić. Po lekturze książki uświadomiłam sobie, że popełniam jeden poważny błąd tzn. nie mam wyraźnego czasu pracy i odpoczynku. Mimo, że mam wakacje, zajmuję się zdjęciami i blogiem i to jest moja praca. Ostatnio jednak zabierałam się za nią od przypadku do przypadku i przez nie wypoczywałam w pełni, bo ciągle coś „wisiało” mi nad głową. Od wczoraj próbuję coś w tym zmienić i mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się wypracować równowagę.
Czy polecam? Myślę, że nie jest to książka, którą koniecznie musisz przeczytać, natomiast wydaje mi się, że po prostu warto. Sposób pisania Asi powoduje, że lektura mija nam w mgnieniu oka i dostarcza wielu przyjemnych chwil. Komu polecam? Każdemu, kto chciałby żyć pełnią życia, w swoim rytmie, ale nie do końca wie, jak zacząć. Ja na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę.
Dodaj komentarz