NOUVELLES D’ORLÉANS *9*

Wreszcie nastał spokojniejszy tydzień! Bez żadnych wycieczek, wyjazdów i zwiedzania świata. Wzięłam się porządnie za naukę i przygotowywanie notatek, ale mój wewnętrzny radar wykrywający magnolie i kwitnące kwiaty nie przestał dawać o sobie znać.

Gdybym miała wymienić najważniejsze wydarzenia z minionego tygodnia, byłoby ich pięć. Jedne mniej, drugie bardziej prozaiczne, ale radość z małych rzeczy też jest bardzo ważna! Te wydarzenia to:

  1. zakup bullet journala
  2. zakup kawy
  3. wizyta w Parc Floral
  4. 15/20 z eseju na Littérature et arts
  5. 19/20 z rozumienia ze słuchu z hiszpańskiego

O bullet journalu powstał cały wpis, więc nie będę się powtarzać. Po prostu, odsyłam Was do niego. Drugi punkt również może Wam się wydawać nieco dziwny, ale jakoś nikt z Was mnie nie uświadomił, że można pić kawę bez ekspresu – po prostu zalaną w kubku i pitą z fusami. We wtorek pojechałam radośnie do mojej ulubionej kawiarnio-herbaciarni i zakupiłam świeżo mieloną kawę. Radość!

W zeszłą niedzielę wybrałam się do parku w poszukiwaniu kwitnących drzew i miejsc do zdjęć do jednego z wpisów. Parc Floral znajduje się ok.15 minut spacerem od mojego akademika, a do tego do 20 marca wejście jest za darmo, więc żal było nie skorzystać! Oprócz pięknych drzew owocowych, znalazłam też pola żonkili, flamingi i osła. Planuję jeszcze jedną wizytę w parku przed rozpoczęciem sezonu i mam nadzieję, że pogoda mi to umożliwi.

Pozostałe dwa punkty to moje małe sukcesy naukowe. Oprócz podróżowania, uczę się i piszę prace na zajęcia, jak na każdych innych studiach. Przecież tutaj chodzę na te same ćwiczenia i wykłady, co „normalni” studenci. Jestem bardzo dumna z mojego eseju, bo po raz pierwszy w życiu pisałam tak długą pracę po francusku – 5 stron! Jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że w Polsce nie dostaję tak dobrych ocen za prace pisemne 😀 Hiszpański to też mój mały sukces, bo po drugich zajęciach obawiałam się, czy w ogóle zaliczę ten przedmiot. Prowadząca jest bardzo specyficzna i zasługuje na oddzielny tekst o swojej osobie 😉 Na szczęście zaczęłam trafiać w jej klucz i robić postępy z ocenami 😉

W tym tygodniu miałam też kolejne spotkanie z francuską biurokracją. Cały czas próbuję dostać dofinansowanie za pokój w akademiku i dostałam z pismo z prośbą o dosłanie aktu urodzenia. Za pierwszym razem wysłałam xero, więc tym razem z bólem serca wysłałam oryginał, skoro tak bardzo go potrzebują. W sobotę wraz z potwierdzeniem odbioru mojego listu, dostałam zwrotny list z moim aktem urodzenia i pismem, że na przyszłość to oni chcą tylko kopię. Nawet nie wiem, jak to skomentować, ale nasuwa mi się tylko jedno: to Francja.

Tak właśnie minął dziewiąty tydzień mojego Erasmusa – za tydzień będzie połowa!

 



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *