Nie wiesz, co chcesz robić w życiu? To dobrze!

Od najmłodszych lat każdy nas pyta, co chcielibyśmy robić w przyszłości. Zanim zaczniemy dobrze chodzić do przedszkola, powinniśmy już wiedzieć, gdzie i jak będziemy chcieli pracować. A wraz z tym, jak dorastamy, sprawy się komplikują i często nie potrafimy tak prosto zdecydować, kim chcemy być. Okazuje się, że to wcale nie jest tak źle!

Pomysł na ten wpis krążył mi po głowie już chyba od roku, ale jakoś ciągle go odwlekałam – były ważniejsze sprawy do omówienia. Jednak po ostatnich targach pracy, na których byłam, wreszcie udało mi się w pełni zebrać myśli na ten temat. O to i one!

Mniej więcej od gimnazjum zaczynają się pojawiać pytania: Na jaki profil idziesz do liceum? A jakie studia potem? I co później? Powiem Wam szczerze, że ja potrafiłam odpowiedzieć na te pytania bardzo zdawkowo. Wiedziałam, że chcę robić coś z francuskim. A co konkretnie, to się wymyśli. W moim przypadku na szczęście nie musiałam wybierać profilu klasy, dzięki temu decyzję o rozszerzeniach na maturze trochę odwlekałam. I nie wiedziałam, kim chcę być z zawodu.

Teraz jestem na II roku studiów. Czy wiem, kim chciałabym być po studiach i co chciałabym robić? Nadal nie! Czy jest mi z tym źle? Też jakoś nie bardzo. Moje studia – języki obce – dają mi tę możliwość, że są bardzo uniwersalne, dają szeroki wachlarz możliwości pracy i nie ma jednej dziedziny, w której musiałabym pracować. Nawet jeśli w przyszłości okaże się, że będę pracować na stanowisku niezwiązanym z językami, zawsze przydadzą mi się podczas podróży. Nie żałuję, że nie wiem, kim będę za 3-4 lata.

 

Dlaczego?

Dlatego, że jestem w takim momencie życia, że po prostu mogę próbować. Jeszcze nie muszę się martwić, z czego zapłacić rachunki ani co włożyć do garnka na jutrzejszy obiad. To daje mi możliwość tego, że mogę próbować i stwierdzać, że się jeszcze zobaczy. I próbuję! Założyłam bloga, który się rozwija z miesiąca na miesiąc. Lada dzień będę prowadzić dwa konta na Instagramie – zakładam drugie, bo chcę się sprawdzić w trochę innej dziedzinie. Prowadzę kanał na YouTube. Studiuję.

Codziennie mogę szlifować swoje umiejętności – znajomość języków obcych, robienie zdjęć, montaż filmów, ale też jazdę konną. W wakacje po maturze postanowiłam zostać fotografem koni i bardzo szybko stwierdziłam, że nie jest to to, co sprawia mi frajdę. Uwielbiam robić zdjęcia, ale cały proces post-produkcji to był jakiś koszmar! Gdybym nie sprawdziła, to bym nie miała o tym bladego pojęcia!

Dlatego uważam, że to jest super! Możliwość prób i błędów pozwala nam się sprawdzić w wielu dziedzinach i zobaczyć, co tak naprawdę lubimy robić; jaka praca sprawia nam satysfakcję; na co chcielibyśmy poświęcać godziny każdego dnia. Ale też zobaczyć, czego nie chcemy robić. Ja nie chcę pracować pod aż taką presją i z takim „wynagrodzeniem”. Za to wiem, że prowadzenie jazd sprawiało mi dużą przyjemność i mam nadzieję, że kiedyś będę miała możliwość do tego wrócić.

Kompletnie nie rozumiem tego, że od 19 latka albo jeszcze młodszej osoby wymaga się sprecyzowanych planów na całe życie. Tak naprawdę pojęcia o życiu ma się wtedy niewielkie. Nawet samych siebie nie znamy wtedy zbyt dobrze. A poza tym tyle może się zmienić!

Co na to rynek pracy?

Do tej pory wydawało mi się, że pracodawca chce osoby, która ma, jak największe doświadczenie na danym stanowisku albo przynajmniej w danej dziedzinie. Dlatego bardzo się zdziwiłam tym, co usłyszałam podczas targów pracy.

Podczas jednego z paneli pracodawcy z różnych branży uznali, że lepszy pracownik to taki, który pracował na różnych stanowiskach i ma doświadczenie w wielu dziedzinach. Dlaczego? Dlatego, że taki pracownik ma świeże spojrzenie i myśli nieszablonowo. Potrafi znaleźć lepsze rozwiązania, których wcześniej nie stosowano w takiej sytuacji, gdyż podążano sprawdzonymi szlakami. Pożądany pracownik potrafi przekuć na użyteczne to, co do tej stosowało się tylko w innych dziedzinach, a w tej czasami odrzucano je bez zastanowienia. Każde doświadczenie na innym stanowisku pracy daje lepszej, bardziej skutecznej pracy, a zatem takiej, która przynosi firmie więcej zysków.

Bardzo przypadła mi do gustu metafora użyta przez jednego z prelegentów:

Pracownik nie powinien być, jak palma, czyli pociąć po jednym pniu do góry i dopiero na szczycie rozkwitać. Dobry pracownik jest raczej, jak rododendron – rozkwita w wielu dziedzinach.

Myślę, że te słowa idealnie podsumowują to, co chciałam Wam przekazać w dzisiejszym wpisie. Nie bądźcie palmami i nie bójcie się próbować, testować, sprawdzać!

 



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *