Już pewnie część z Was czytała w moich mediach społecznościowych, że ogłosiłam niedziele dniem, w którym nie używam laptopa. Wytrwałam w moim postanowieniu przez 3,5 miesiąca, więc przyszedł czas na małe podsumowanie, co mi to dało. I czy w ogóle miało to sens.
Ten zwyczaj, a raczej szlaban na laptopa wprowadziłam u siebie pod koniec sierpnia. Wtedy zauważyłam, że cała robota z obróbką zdjęć i pisaniem wpisów na bloga mocno mi się rozjeżdża na wiele dni. Zamiast robić coś od razu, każdego dnia coś tam zaczynałam, ale kończyłam już kolejnego dnia. Efekt był taki, że nigdy nie pracowałam, ale też nigdy nie odpoczywałam tak naprawdę. Dlatego postanowiłam wprowadzić niedziele bez laptopa, bo dla mnie oznaczało to niedziele bez pracy.
Efekty tego postanowienia przyszły dosyć szybko, więc chciałabym się nimi z Wami podzielić. Może zachęci Was to do wypróbowania mojego eksperymentu?
Lepsza organizacja czasu
Ponieważ nie mogłam robić wszystkiego zawsze, kiedy chciałam, musiałam się wyrobić w tym czasie, który na używanie komputera przeznaczyłam. Dzięki temu, trudniej było mi się rozpraszać i nie zajmowałam się niepotrzebnymi rzeczami. Wiedza, że następnego dnia już nie będę mogła czegoś wydrukować czy napisać motywowała mnie do efektywniejszego działania danego dnia.
Zyskałam czas na odpoczynek
Taki wiecie, zdrowy odpoczynek. Z książką, kolorowanką albo na wycieczce rowerowej, kiedy jeszcze pogoda dopisywała. Dzięki podziałowi na czas pracy i czas odpoczynku stało się jasne, co kiedy robię i przestałam jedno z drugim mieszać. Dzięki temu nie czułam się ciągle pod presją, że powinnam coś robić i mogłam leniuchować nie robiąc nic.
Ograniczyłam czas marnowany w Internecie
Całkowite odcięcie się od Internetu w niedzielę jest dla mnie nie możliwe, ponieważ w tym dniu się uczę, odrabiam prace domowe i często potrzebuję znaleźć jakieś informacje. Jednak nie włączam już wtedy laptopa, bo on kusi i woła. Sprawdzam coś na tablecie lub telefonie i staram się, jak najszybciej odłożyć je, jak najdalej od siebie, żeby nie kusiły.
Kiedyś, prawdopodobnie w czasie wakacji lub ferii chciałabym wprowadzić zasadę jednego dnia w tygodniu offline. Na chwilę obecną jest dla mnie niepotrzebnego, bo tylko utrudniłabym sobie życie. Od października wprowadzałam sobie stopniowe ograniczenia Internetu przed snem, żeby nie zasypiać z telefonem w ręku i teraz staram się nie używać Internetu godzinę przed snem. Dzięki temu zasypiam od razu lub z książką, a nie z telefonem i Internetem.
Jak widzicie powyżej ograniczenie używania laptopa to bardzo dobry pomysł i u mnie bardzo się sprawdził. Czasami zdarza się, że jednego dnia muszę oczywiście posiedzieć przed nim dłużej, ale staram lepiej rozkładać sobie zadania tak, żeby nie przesadzić.
A co Wy sądzicie o takich niedzielach?
Dodaj komentarz