...czyli co nowego u Siwego!
Minione dwa tygodnie udało mi się bywać u Kaszmirowego prawie codziennie, dlatego mam dla Was trochę nowości o tym, jak Kaszmir wariuje, skacze, zjada i grzecznie pracuje. Tak, to się przez ostatnie dni się często zgadzało i było super!
Jakiś czas temu konie zostały przeniesione na nowe pastwisko, bo skończyła się trawa. Kaszmir znalazł się na swoim prywatnym, małym poletku. I tyle było jego grzecznego i posłusznego zachowania. Kojących wpływ kobiet (ekhem, klaczy) się skończył i znowu zaczęła się samowolka. Uciekanie, wyskakiwanie, bieganie. Ogrodzenia nie są żadną przeszkodą, bo Siwus sobie przez nie wyskakuje bez najmniejszego problemu. Doszło nawet do tego, że nie mogłam Kaszmira sprowadzić z trawy, bo uciekał z jednego krańca na drugi. Przeskoczył sobie nawet na inny kawałek, byle dalej. Wolna przestrzeń ze mną wygrała, Kaszmir miał dzień wolny. Od tamtej pory czeka na mnie w boksie i dopiero potem wychodzi na dwór.
Okazało się też, że Kaszmirowy zdecydowanie został stworzony do celów wyższych. Podczas lonży zeszłej niedzieli nie poradził sobie z 20 cm drągami, wpadł w nie i skończyło się ranami na przednich nogach oraz wolnym następnego dnia. Tydzień później postanowiłam, że trochę sobie poskaczemy, bo po małym wypadku Osiołkowy nie kulał na szczęście. I od początku treningu do końca nic nie zrzucił. Najpierw ustawiłam krzyżaczka na rozgrzewkę, a później oksera i stacjonatę 105 cm z drągami. I Siwy tak latał, że nie mogłam wyjść z podziwu. Czuć było, że naprawdę chce, a nie że ja mu każę. Po takiej jeździe zsiadłam z uśmiechem od ucha do ucha.
Pracujemy też ostatnio na płaskim, żeby poprawiać naszą komunikację i muszę przyznać, że chyba wkraczamy na coraz lepszą drogę. Przejścia galop – stęp albo stój wychodzą nam prawie idealne i płynne, a Kaszmirowy łapie coraz lepszą równowagę. Trochę martwią mnie jego zęby, bo coraz częściej wystawia język nad wędzidło, więc niedługo czeka nas kontrola. Poza tym wszystko jest w jak najlepszym porządku, drepczemy sobie po ujeżdżalni na różowo (to taki męski kolor przecież) i cieszymy się coraz lepszym rozluźnieniem.
To już tyle nowości u nas – w zasadzie tylko o tylu pamiętam. Muszę trochę zmienić mój sposób przygotowywania Końsweeków i po każdej wizycie w stajni coś zapisywać, żeby pamiętać więcej. Na następny Końsweek zapraszam Was już za dwa tygodnie i wtedy dopiero będzie co opisywać!
Dodaj komentarz