#29 Kaszmirowy Końsweek

Przyszedł czas na pierwszy kwietniowy Końsweek, czyli czas na małe podsumowanie naszego planu treningowego, trochę nowości od Siwego, bo przecież minęły już dwa tygodnie od ostatniego Końsweek i na koniec plan treningowy na kwiecień, bo coraz bardziej się rozkręcamy.

Muszę Wam przyznać, że moje jeździectwo na dobre obudziło się ze snu zimowego i na nowo mam ochotę spędzać u Kaszmirowego najlepiej każdą wolną chwilę, a jak nie jest wolna to kombinuję, jakby to zmienić np. nie idąc na nudne zajęcia. Na razie jednak grzecznie wszędzie chodzę, ale ciągnie mnie mocno do stajni…

DSC_0399

Pomysł z przygotowaniem planu treningowego trafił w dziesiątkę i zaskakująco dobrze mi się sprawdził. Kilka szczegółów musiałam w międzyczasie modyfikować, ale były to tylko zamiany dni np. w teren jechałam w sobotę, zamiast w czwartek itp. Zadowolona z marcowego planu przygotowałam go także na kolejny miesiąc i myślę, że będę tak robić jeszcze długo. Na pewno na tyle, na ile będę w stanie przewidzieć, co będę robić w danym miesiącu i kiedy uda mi się do stajni dojechać.

Kwietniowy plan nieznacznie różni się od marcowego. W środy lonżuję, w czwartki jedziemy w teren, w soboty pracujemy ujeżdżeniowo, a w niedziele skaczemy. Musiałam trochę pozmieniać dni, w które wypada Wielkanoc, bo wtedy oczywiście nie będzie mnie w stajni. Oprócz tego podniosłam trochę poziom trudności skoków, ponieważ Kaszmir radzi sobie całkiem nieźle na pojedynczych przeszkodach, więc zabieramy się za kombinacje i parkury. Kilka znacznych zmian w planie dojdzie w maju, bo będę miała wtedy  o jeden wolny dzień w tygodniu więcej, więc trochę przeorganizuję nasze działania.

DSC_0516

Co się u nas działo podczas minionych dwóch tygodni?

Działo się sporo, szczególnie w ostatni weekend. Udało nam się wreszcie poskakać na dworze, więc mieliśmy zdecydowanie więcej miejsca do dyspozycji. Skakaliśmy 3 przeszkody: dwie stacjonaty i oksera. Zrzutki zdarzyły nam się tylko 2 razy, co mnie bardzo cieszyły, bo przeszkody doszły do metra wysokości, a okser też do metra szerokości. Dzięki temu, że podczas ostatnich skoków Tata robił mi zdjęcia, Wy macie teraz co podziwiać, a ja mogę zobaczyć, jakie robię błędy. Oprócz oczywistego – Kaszmir postanowił nie lądować po przeszkodzie na prawą nogę, zauważyłam, że za bardzo patrzę w dół na przeszkodzie. Pocieszył mnie jednak fakt, że nie jest tak tragicznie, jak przewidywałam. Moja walka z piętą trwa, ale widzę poprawę.

DSC_0436

Na dobre rozkręciliśmy się terenowo, bo z tak cudownej pogody aż wstyd nie skorzystać. Nasza długa prosta (1,2 km) przestała Kaszmira zjadać i coraz mniej jeździmy szaloną serpentyną w galopie. Ostatnim razem Kaszmirowy, jak poczuł dom to rozpędził się do prawie 34 km/h, a ja poczułam wiatr we włosach. Dla odmiany trochę zjadły nas wielkie, białe, latające bociany, które na pewno miały chrapkę na siwy zad.

Najwięcej problemów sprawia nam praca ujeżdżeniowa, ponieważ moja ręka nie chce działać tak, jak powinna. Oczywiście jednym lekarstwem na to jest praca praca praca, co zresztą czynimy. Muszę Kaszmirowego pochwalić, bo ostatnio nie przeszkodziły nam w pracy ani traktor, ani koparka, ani samochody i tiry, które radośnie zasuwały w piątkowe popołudnie. Wiem, że galop na prawo wygląda już tak, jakbym chciała, stęp też jest w porządku, największym problemem są kłusy i galop na lewo.

DSC_0442.JPG

Na koniec muszę się jeszcze pochwalić, że wreszcie wykąpałam Kaszmirowy ogon, który odzyskał trochę swojej naturalnej barwy (czyt. nie żółtej) po zimie, a Siwy nawet nie wariował na myjce, dopóki nie chcieliśmy mu dać pasty na odrobaczenie.

Mam nadzieję, że piękna pogoda będzie dopisywać, a ja będę miała co Wam opowiadać w kolejnym Końsweeku, czyli za dwa tygodnie!



3 thoughts on “#29 Kaszmirowy Końsweek”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *