3 książki na długie jesienno-zimowe wieczory

Dzień kończy się coraz szybciej, słońce świeci coraz krócej, a jasno robi się bardzo wcześnie. To wszystko powoduje, że wieczory spędzamy w mniej aktywny sposób – nie spacerujemy, nie siedzimy w ogrodzie. Dzięki temu mamy dużo więcej czasu na to, co najlepsze, czyli na czytanie książek. Dlatego dzisiaj mam dla Was 1 autora i 3 książki, po które warto sięgnąć w tym sezonie.

O autorze, Edwardzie Rutherfurdzie wspominałam Wam wielokrotnie przy okazji czytelniczych podsumowań. Jego pierwszą książką, po którą sięgnęłam trzy lata temu, był Paryż. Od tamtej pory, regularnie na przełomie listopada i grudnia ukazują się kolejne powieści Edwarda Rutherfurda, co powoduje, że zawsze lądują w moim liście do Mikołaja. W tym roku będzie to Rosja, która wychodzi za kilka tygodni.

Paryż

Po Paryż sięgnęłam przede wszystkim z sentymentu do tego miasta. Bardzo często decyduję się na książki tylko dla tego, że posiadają one w tytule lub w opisie słowo Paryż. I mimo tego, że wiem, że ten cały paryski chic i chude Francuzki to w dużej mierze jedna wielka ściema, wiele przyjemności sprawia mi przenoszenie się do tego świata. Powieść Edwarda Rutherfurda zdecydowanie różni się od poradników pokroju Madame Chic, ponieważ opowiada on historię tego miasta z perspektywy rodzin z różnych warstw społeczeństwa francuskiego. Bardzo lubię słuchać o historii Francji, więc jak możecie się domyślać, pochłonęłam tę książkę migiem! Jednak od razu zaznaczę, że nie jest to książka historyczna! Historia Francji i Paryża to przede wszystkim tło dla wydarzeń i losów bohaterów tej książki. Nie musicie się martwić nudną lekcją historii 😉

Nowy Jork

Nowy Jork, moim zdaniem, jest najlepszą ze wszystkich trzech powieści Edwarda Rutherfurda. Z tej książki nauczyłam się dużo więcej o historii USA niż podczas wykładów na studiach (jakbym na nie chodziła, to i tak bym więcej nie wiedziała 😉 Naprawdę!). Nowy Jork jest miastem stosunkowo młodym, zresztą tak samo, jak Stany Zjednoczone, jako państwo. Dzięki autor mógł się bardziej zagłębić w jego historię, niuanse, ciekawostki. Powieść zaczyna się od historii Duńczyków, którzy zaczynają osiedlać się na ziemiach nowego kontynentu, poznają Indian. Później prowadzi nas m.in. przez wojny między kolonizatorami. Kończy się w momencie zamachu na WTC w 2001 roku, który stanowi idealną klamrę zamykającą tę powieść. Tak samo, jak w Paryż, Nowy Jork poznajemy z perspektywy bardzo różnych członków jego społeczeństwa. Bogatych i biednych; białoskórych, czarnoskórych i Indian. Mieszanki momentami bardzo wybuchowej, ale której losy wciągają czytelnika na długie godziny.

 

Londyn

Londyn czytałam w tegoroczne wakacje, ponieważ od Bożego Narodzenia 2016 jakoś nie mogłam znaleźć na to czasu. Zarówno Londyn, jak i kultura brytyjska, nie są kwestiami, które mnie specjalnie interesują. Zdecydowałam się na tę książkę tylko ze względu na autora i muszę przyznać, że się nie zawiodłam. W moim prywatnym rankingu zajęła ona drugie miejsce. Opowiada historię Londynu, od czasów rzymskiego Londinium, zanim jeszcze na dobre stał miastem, aż po II wojnę światową. Z tego powodu jest to najdłuższa książka Edwarda Rutherfurda, mimo że wszystkie są pokaźnych rozmiarów – ponad 800 stron! Jednak niech Was nie przerażają rozmiary i tematyka historyczna, bo te powieści naprawdę bardzo szybko się pochłania.

 

Jesienno-zimowe wieczory, aż się proszą o czytanie książek. Sama niewiele mam na to czasu, bo wiecie blog, filmy, nauka, ale uwielbiam, kiedy mogę zapalić lampki na łóżku, rozpalić świeczki, zrobić sobie herbatę lub napój imbirowy i czytać książkę. Tego Wam życzę z wszystkimi trzema powieściami  Edwarda Rutherfurda.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *