#32 Kaszmirowy Końsweek

,

Od początku maja zapanowała niewielka cisza w Końsweekach, ale, jak już pisałam w poprzednim wpisie o Kaszmirze, pierwsze dni miesiąca spędziliśmy na leczeniu dziwnych kulawizn i innych dziwnych dolegliwości, więc nie było o czym pisać, ale dzisiaj przyszedł już czas na garstkę nowości.

Muszę zacząć od najważniejszej informacji – Kaszmirowy przestał kuleć i wróciliśmy do normalnej pracy. Oprócz tego, że Kaszmir kulał dorobił się jeszcze powrotu dziury, która pojawia się i znika od zeszłego roku. Na szczęście nie wynika z tego żadna bolesność, a rana coraz lepiej się goi. Oczywiście nie przeszkadza Siwemu w wariactwach na dworze!

DSC_0479

Kaszmir przestał kuleć dosyć szybko tzn. w czwartek już zaczęliśmy jeździć na spacerki, a w sobotę byliśmy na godzinnym, lekkim terenie w stępie i w kłusie. W środę dwa tygodnie temu zaczęliśmy pierwsze galopy. Wbrew pozorom Kaszmir w ogóle nie świrował, zachowywał się grzecznie i nie próbował mnie zgubić po drodze. Muszę przyznać, że troche mnie przestraszył na początku jazdy, bo lekko nieregularnie chodził. Na szczęście po rozgrzewce nie było już żadnych problemów.

Za w piątek opętało go istne szaleństwo. Przyczyny tego były dwie: po pierwsze cały czwartek przestał w boksie, bo czekał na kowala, który ostatecznie nie dojechał; po drugie, dlatego że był na ujeżdżalni sam, a jak się jest samemu, to wszystko jest oczywiście milion razy straszniejsze. Zaliczyliśmy przez kilka dzikich zrywów i galopów bez kontroli, jednak pod koniec udało nam się dojść do porozumienia i nawet podkaszarka nie zabijała, a następnego dnia Siwy chodził przepięknie i nie było śladów wcześniejszych szaleństw i strachów.

DSC_0468

W niedzielę pojechaliśmy w pierwszy prawdziwy teren po przerwie, czyli z galopami i na całą trasę. Kaszmir nie prowadził, więc nie miał się, czego obawiać i grzecznie szedł zarówno drugi, jak i ostatni. Dla odmiany w środę szedł pierwszy, ale sam się o to prosił, bo najpierw pędził stępem i chciał czekać na resztę, a później zrobił ewakuację galopem po łące, bo go sarenka w krzakach przestraszyła. Typowy Kaszmirowy! W dalszej części terenu obyło się już bez dziwnych incydentów i grzecznie spełniał swoją rolę prowadzącego. Dzięki temu przypomniał sobie też taką rolę, chociaż muszę przyznać, że ostatnimi czasu, jak by nie szedł, to i tak nie ma z nim większych problemów.

DSC_0526

Przez wysokie temperatury, który były w ostatnią sobotę, zaliczyłam pierwsze wstawanie o dzikiej godzinie (tzn. o 6.30), żeby wsiąść, kiedy jeszcze będę się dało. Muszę przyznać, że był to świetny pomysł. Przypomniałam sobie, jak piękne są wiosenne i letnie ciepłe poranki i że w gruncie rzeczy bardzo lubię wstawać wcześniej, bo zyskuję wtedy dłuższy dzień i czuję się dużo lepiej, a do tego nie umieramy z Kaszmirem na placu(i nigdy nie zrozumiem, jak ludzie mogą w takie dni spać do 12.00!). Zaczęliśmy ćwiczyć lotne zmiany nogi na niziutkiej przeszkodzie i choć na początku szło nam tragicznie, to później doszliśmy do porozumienia i kilka razy pod rząd nam się udało wykonać ćwiczenie poprawnie.

Za to w środę mieliśmy na ujeżdżalni towarzystwo, czyli kucyki i kozę, które robiły za kosiarki. Najpierw nie chciały nas wpuścić (czyżby były w komitywie z Siwym?!), później trochę zaczepiały Kaszmira ze wzajemnością oczywiście, ale szybko im znudziło i mogliśmy zacząć normalną, ujeżdżeniową pracę. Kaszmirowy chodził bardzo dobrze, a ja postanowiłam się pomęczyć jazdą bez strzemion (co było genialnym pomysłem biorąc pod uwagę to, że chwilę wcześniej zrobiłam prawie 10km na rowerze). Popracowaliśmy przede wszystkim nad wydłużeniem i skrócenie kłusa i galop, żeby poprawić przepuszczalność i pracę grzebietu.

IMG_20170524_214932

Trzy tygodnie od ostatniego Końsweeka minęły mi w mgnieniu i pisząc dzisiejszy wpis nie mogłam uwierzyć, że aż tyle się zdarzyło – dobrego i złego (łącznie z tym, że Kaszmir postanowił robić piruety na mojej nodze)Mam nadzieję, że teraz już żadne choróbska do żadnego z nas się nie przyplączą.

2 odpowiedzi na „#32 Kaszmirowy Końsweek”

  1. Awatar Mada
    Mada

    Na pewno się nie przyplączą (czego bardzo życzę) i jak najwięcej cudownych wiosenno-letnich poranków:)))

    1. Awatar Aleksandra

      Liczę na pierwsze i drugie 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *