#24 Kaszmirowy Końsweek…

...czyli co nowego u Siwego!

Uch, Kaszmirowego Końsweeka nie było tu już bardzo dawno, jeśli dobrze pamiętam od listopada, dlatego w dzisiejszym wpisie chciałabym trochę wyjaśnić, co tam się u nas dzieje i nadrobić zaległości, bo sporo z Was o to pytało. Nie przedłużam i zapraszam do lektury!

Dlaczego wpisów nie było tak długo?

Przede wszystkim, dlatego że w grudniu chciałam opublikować na wpisy związane z końcem roku, podsumowaniami, a także o tematyce świątecznej, więc postanowiłam poświęcić dla nich Końsweeki. W sumie nie było to zbyt dużo poświęcenie, ponieważ u Kaszmirowego ostatnio nie dzieje się nic bardzo interesującego, co mogłabym Wam opowiadać co dwa tygodnie i co było w jakiś sposób ciekawe. W dużej części ciągle działo się to samo. Dla mnie to regularne powtarzanie ćwiczeń, ale sami przyznacie, że ile można o tym czytać.

Co się u nas działo?

Grudzień na pewno był lepszym dla mnie miesiącem pod względem jazdy w porównaniu do listopada. Wygrzebałam się wreszcie z mojego gorszego samopoczucia i spadku energii, co zwiększyło moje chęci do wyjazdów do stajni. Przerwa świąteczna też przyczyniła się do zwiększonej częstotliwości wizyt u Kaszmira ku jego ogromnej uciesze. Wróciliśmy do regularnej jazdy, ale niestety musieliśmy zmienić kiełzno, bo przed świętami zerwał nam się nachrapnik i jazda na wędzidle była ciężka (Siwemu jęzor latał jak łopata). Nie przeszkodziło nam to jednak w jazdach, po prostu zmieniliśmy ich profil z ujeżdżeniowych na bardziej skokowe, czyli pracę na drągach i cavaletti w kłusie i galopie, co usprawniło elastyczność i poprawiło pracę grzbietu.

dsc_1697

Korzystając z przypadkowej pomocy osoby, której chciało się ustawiać nam przeszkody, udało nam się nawet jednego dnia poskakać, zanim przyszły mrozy i wszystko stwardniało, hala niestety też. Nie było to jakoś specjalnie wysoko, ot pojedynczy krzyżaczek ok.90 cm, jednak dla nas po dłuższej przerwie było wystarczająco. Zaobserwowałam, że Kaszmirowemu odpowiadają takie skoki raz na jakiś czas. Dzięki temu ma rozrywkę i pokonywanie przeszkód go nie nudzi i nie musimy się wtedy kłócić.

Dzisiaj, korzystając z sezonu śniegowego i jeszcze twardej hali, podczepiliśmy się do dziewczyn, które jechały w teren i zwiedzaliśmy nowe, nieznane nam okolice. Muszę przyznać, że w takim typowym, śnieżnym terenie nie byliśmy już od bardzo dawna (chyba dwóch albo nawet trzech lat) przede wszystkim dlatego, że Kaszmir i śnieg to nie było najlepsze połączenie i zazwyczaj kończyło się to dla mnie wieloma atrakcjami, dlatego wolałam nie ryzykować samotnych wycieczek do lasu.

Jednak po dzisiejszym wyjeździe muszę stwierdzić, że zmądrzał mi ten Kaszmirowy i nie było żadnego wariactwa, mimo że stał ponad tydzień (oprócz 20-minutowej lonży w czwartek) i nie byliśmy w terenie od października, mniej więcej od tej pory nie jeździliśmy też na zewnątrz, bo warunki na to nie pozwalały. Co więcej, Kaszmirowy nie bał się przechodził przez asfaltową drogę i dumnie po niej kroczył. Wygalopowaliśmy się i wykłusowaliśmy za wszystkie czasy, co pokazało też, jak słabą kondycję ma pewien Duży Siwy. Przypomniało mi to też, jak fajnie się jeździ po śniegu, a galopuje to już w ogóle, bo to zupełnie inne uczucie niż po piachu. Teraz trzymam kciuki, żeby śnieg jak najdłużej się utrzymał i dał możliwość wyjazdów w tereny, bo jest cudnie! Może uda mi się powtórzyć wycieczkę i coś dla Was nagrać, bo dzisiaj kamera odmówiła posłuszeństwa i nic nie uwieczniliśmy.

dsc_1737

Na koniec chciałabym Wam też powiedzieć, że odkryłam nowy ulubiony smakołyk Kaszmirowego, a został nim banan! Kto by pomyślał, że owoc, którym kiedyś Siwy pluł po całym boksie i wszystkich w okolicy, stanie się owocem, który spowoduje, że Siwus zejdzie z pastwiska bez trzymania na ogłowiu i jeszcze nie wiadomo czym. Swoją drogą niezłą zabawę mieliśmy ze sprowadzaniem, bo Siwy odbiegał, robił kółko galopem za mną i po mojemu krzyku wracał grzecznie do mnie, a właściwie do banana i tak, co kilkanaście kroków. Mnie to bawiło bardzo, pana stajennego, który czekał przy wejściu chyba mniej, ale w końcu to on zapomniał, że Siwy ma zostać w boksie 😉

A teraz pozdrawiamy Was z Kaszmirowym i obiecujemy więcej wpisów wkrótce, a może nawet filmy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie…

Dziękuję Rodzicom za pomoc w realizacji tej bardzo mroźnej sesji!



1 thought on “#24 Kaszmirowy Końsweek…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *