Zajęcia na uczelni zaczynają się lada dzień i warto mieć, w czym na nią nosić notatki, kserówki, książki, jedzenie… Wielu z nas staje przed wyborem – torba czy plecak? Ja podczas mojej dotychczasowej kariery akademickiej używałam jednego i drugiego, dlatego dziś mam dla Was małe porównanie,
Moja przygoda z noszeniem toreb zaczęła się pod koniec szkoły podstawowej, kiedy kupiłam sobie pierwszą torbę na książki. Wtedy i jeszcze przez długi czas później torba była dla mnie oznaką dorosłości, elegancji i bycia poważnym człowiekiem. Plecaki nosiły tylko dzieci, a ja byłam ponad tym.
Szczerze mówiąc, głównymi zaletami noszenia toreb były i nadal są walory estetyczne. Dobierając odpowiedni rodzaj torby czynimy tę kategorię idealną na każdą okazję. Małe i eleganckie na wielkie wyjścia, duże typu shopper bag idealne na co dzień i na zakupy. Moim zdaniem, niezależnie od rodzaju plecaka, zawsze będzie on bardziej na luzie i na sportowo.
Na uczelnię nosiłam torbę przez pierwsze 7 miesięcy. Zazwyczaj sięgałam po tę największą, którą widzicie na poniższym zdjęciu. Dostałam ją w połowie liceum i od razu pokochałam ją za uniwersalność i pakowność. Jednak na studiach rzeczy, które nosiłam ze sobą ważyły zdecydowanie więcej niż książki, które woziłam do liceum. Mimo, że wszystko mi się mieściło, to jednak waga pozostawała dużą wadą użytkowania torby. Kompletnie nie spodziewałam się tego, ponieważ myślałam, że na studiach ma się jeden zeszyt do wszystkiego i tyle. A tu nagle książki, notatki, zeszyty.
Plecak kupiłam pod koniec pierwszego roku studiów, ponieważ coraz częściej nosiłam ze sobą laptopa. Używałam go do robienia notatek i do pisania wpisów na bloga podczas nic nie wnoszących zajęć. Przesiadłam się na lżejszy model, ale w połączeniu z papierami, jedzeniem i piciem i tak naprawdę sporo ważył. W dni, kiedy miałam zajęcia na basenie zdarzało mi się nosić dwie torby — z książkami i z rzeczami do pływania. Dodatkowo, brak rozłożenia ciężaru na dwa ramiona coraz mocniej dawał mi się we znaki. To przeważyło szalę i zamówiłam plecak.
Nadal podchodziłam do tematu bardzo sceptycznie, od wielu lat nie używałam plecaka, bo uważałam, że kompletnie nie będziemy do siebie pasować. Ale już pierwszego dnia zauważyłam znaczącą zaletę – miałam wolne ręce. Musiałam się przyzwyczaić do tego, że idę i mogę machać rękoma, bo do tej pory blokowała mi to torba.
Kolejną zaletą posiadania plecaka okazał się fakt, że był on sztywniejszy niż torba. Łatwiej było mi się spakować tak, aby wszystkie rzeczy trzymały pion, nic się nie przewracało i nie wylewało. Ta część mnie, która lubi porządek, jest usatysfakcjonowana. W torbie zawsze jakoś mi się wszystko mieszało – raz udało mi się nawet stłuc słoik ze smoothie dyniowym.
Znaczącą zaletą jest też to, że noszenie plecaka przynosi wiele korzyści dla naszego kręgosłupa. Tak, jak wspominałam na początku – równomierne rozłożenie ciężaru ma znaczenie, choć oczywiście wszystko zależy od tego, co i w jakich ilościach pakujemy.
Jeśli chodzi o wady noszenia plecaka, to ja przez 1,5 roku użytkowania znalazłam dwie. Po pierwsze, łatwiej jest wyjąć np. kartę miejską przed bramką do metra z torby, która jest pod ręką niż z plecaka, który trzeba zdjąć z pleców i dopiero później szukać portfela.
Po drugie, cały czas mam wrażenie, że ktoś może mi coś wyjąć z plecaka i nie poczuję rozpinanego suwaka. Dlatego zdarza mi się często, gęsto zdejmować plecak i sprawdzać, czy na pewno wszystko jest dobrze zabezpieczone.
Nie będę ukrywać – moim faworytem w tym zestawieniu jest plecak. Odkąd się do niego przyzwyczaiłam, po torbę sięgam tylko w dni, kiedy mam jedne – dwa zajęcia. Oczywiście zdarzają się dni, w których nie mieszczę się nawet do plecaka, jednak w wolną rękę zawsze mogę wziąć szmaciaka.
Podczas wyboru plecaka zwróćcie uwagę na jego wymiary – powinien mieścić format A4, a jeśli planujecie nosić ze sobą laptopa, to zwróćcie też uwagę na jego wymiary, no i czy Wasz nowy plecak docelowy ciężar uniesie.
A Wy do której grupy należycie – team torba czy team plecak?
Dodaj komentarz