...czyli co nowego u Siwego!
Kaszmirowy pozwoli zyskuje coraz więcej wolności – zamiast pracować 6 razy w tygodniu, będzie pracował maksymalnie 4, bo inaczej niestety nie da rady. Poza tym nie szykuje się u nas więcej zmian, a o tym, co na bieżąco – zapraszam dalej!
W poprzednim Końsweeku wspomniałam, że trochę nam się posypała robota. Wróciłam do tego, co robiliśmy prawie dwa lata temu, ale ostatnio jakoś zapomniałam o tych ćwiczeniach. Dzięki temu udało nam się ogarnąć i skierować się ponownie na te właściwe tory. Bardzo się cieszę, że Kaszmirowy znowu chce współpracować i nie musimy się ciągle kłócić. Mam tu na myśli pracę ujeżdżeniową nad rozluźnieniem, bo Siwy chodził przez kilka dni, jak sztywny kołek.
W zeszłym tygodniu maksymalnie korzystaliśmy ze złotej, polskiej jesieni, co było bardzo dobrym pomysłem patrząc na to, co aktualnie mamy za oknem. Zwiedzaliśmy nowe okolice, ale okazały się mniej interesujące w porównaniu do tych „starych”, więc wróciliśmy na nasze ulubione górki. W najbliższy, słoneczny weekend wybierzemy się na poszukiwania kolejnych tras, bo jeszcze tyle lasów i pól do odkrycia! Żeby nie pozostać gołosłowną, postanowiłam zmontować dla Was filmik z naszych wycieczek, jednak w najciekawszym momencie kamerka odmówiła posłuszeństwa i sceny będziemy jeszcze dogrywać, jak tylko wyjdzie słońce albo chociaż przestanie lać.
Podczas pracy przez ostatnie dwa tygodnie, nasunęły mi się pewne wnioski, przede wszystkim odnośnie skoków i naszej pracy nad ziemią. W niedzielę Kaszmir miał ogromny spadek energii i ledwo przebierał nogami. Próbowaliśmy coś poskakać, żeby się nakręcił, ale to nic nie dało, więc skończyliśmy. Jednak jakiś już czas temu zauważyłam, że połączenie Kaszmir i drągi w galopie mocno szwankuje. Myślę, że na tym skupimy naszą pracę w najbliższym czasie, a dopiero później wrócimy do przeszkód. W końcu bez podstaw nie będzie niczego.
To już koniec dzisiejszej porcji newsów prosto ze stajni. Pogoda za oknem nie zachęca do wyjścia z domu, ale Kaszmirowemu raczej się nie upiecze, bo zaczniemy sezon halowy. Myślę, że po dobrze przepracowanych wakacjach, Kaszmir zasługuje teraz na luźniejszy czas, ale bez przesady. Efekty całej roboty zaczynają wychodzić w postaci powrotu mięśni dopiero teraz i liczę na to, że szybko nie znikną, ale będą rosły w siłę. Bez strat dla mnie 😀
Dodaj komentarz