Nie należę do jeźdźców, którzy sięgają po czapraki, derki i kantary z każdej, najnowszej kolekcji. Skutecznie się z tego wyleczyłam, a po części pomógł mi brak miejsca na przechowywanie mojej coraz pokaźniejszej kolekcji. Zanim kupię coś w sklepie jeździeckim, szukam odpowiedników w ludzkich sklepach – dzisiaj właśnie o nich.
Oczywiście istnieją artykuły, który nie da się zastąpić rzeczami dostępnymi wszędzie. Wtedy oczywiście musimy sięgnąć po oryginał, jednak ja nie lubię przepłacać, więc od początku mojej przygody jeździeckiej szukałam tańszych i łatwiej dostępnych sposobów. Poniżej znajdziecie ich listę:
- Mokre chusteczki
to absolutny must be w mojej skrzynce ze szczotkami, ponieważ życie byłoby bez nich bardzo trudne. Świetnie sprawdzają się do odkurzenia konia, wyczyszczenia chrap – ku radości Kaszmirowego, a także do czyszczenia sprzętu – nic nie sprawdza się lepiej, kiedy trzeba domyć ochraniacze. Można też kupić mokre chusteczki w wydaniu do czyszczenia skóry i przecierać nimi siodło i ogłowie, gdy nie mamy na to czasu.
- Szampon do grzywy i ogona
od zawsze kupowałam dla ludzi. Ja uwielbiam zwykły Familijny, który można dostać w wielu sklepach. Jest on dużo tańszy niż szampony dla koni, a przy tym dobrze czyści sierść i włosy i pięknie pachnie. Używałam go jeszcze, zanim kupiliśmy Kaszmirowego, później skusiłam się na szampon dla siwych koni, bo myślałam, że lepiej wybieli Kaszmira – nie wyszło. Pamiętajcie, żeby najpierw sprawdzić, czy szampon nie uczula Waszego konia!
- Szczotki
W sklepach jeździeckich znajdziecie różne rodzaje, kolory i wzory szczotek o wielorakim przeznaczeniu. Części z nich nie da się zastąpić zwykłymi szczotkami np. kopystki, ale znalezienie odpowiednika dla tych do sierści nie będzie już takie trudne. Ja używam do rozczesywania błota i zaklejek szczotki (pierwsza od lewej), którą kupiłam na bazarku za 5 zł. Szczotka najbardziej z prawej czeka, aż jej starsza koleżanka zakończy żywot i zastąpi ją przy rozczesywaniu grzywy i ogona. Środkowa to szczotka, której sama używałam kiedyś do włosów. Teraz jest dla mnie zbędna, więc wygładza siwą sierść.
- Maści i produkty apteczne
mają bardzo szerokie zastosowanie w stajni. W mojej pace znajdziecie opatrunki i bandaże, wodę utlenioną w żelu, spray dezynfekujący, Rivanol w maści, maść na rany z antybiotykiem. Jest jeszcze wiele innych produktów, które można wpisać na tę listę, jednak tutaj znajdziecie te, których używam najczęściej. Co poradzić na Siwego, który uwielbia mieć nowe rany?
- Oliwka
jest letnim niezbędnikiem, kiedy Kaszmira wszystko swędzi od ugryzień owadów. Zazwyczaj postanawia wyżywać się na swoim ogonie, a wtedy do akcji wkraczam ja i oliwka, ratujemy sytuację i zmniejszamy straty. W razie potrzeby aplikuję ją też na grzywę.
- Gąbki
Nigdy nie zrozumiem sensu kupowania gąbek w sklepach jeździeckich. Nie potrafię pojąć, w czym są lepsze od normalnej gąbki do kąpieli – no dobra, często są w kształcie konika i są droższe. Czy może mi ktoś wyjaśnić ideę specjalnych gąbek dla koni?
- Wazelina
to produkt, który mógłby wydawać się zamienny z oliwką, jednak ja używam jej trochę inaczej. Dzięki swojej konsystencji wazelina dużo lepiej sprawdza się do nakładania na otarcia np. w kącikach, żeby wędzidło nie podrażniało skóry. Smaruję nią też miejsca pod popręgiem, kiedy Kaszmir się obetrze – zwiększa poślizg i sierść się nie wyciera. Używam jej też na miejsca, w których Kaszmir straci sierść po walce na pastwisku, dzięki temu skóra się nie podrażnia, a włoski szybciej odrastają.
- Krem z filtrem
mimo że wylądował na ostatnim miejscu w moim zestawieniu, w żadnym razie nie możemy umniejszać jego zasług. Kiedyś Kaszmir miał bardzo przesuszoną skórę na chrapach, która pojawiała się w lecie, szczególnie podczas upałów. Przypadkowo usłyszałam od kogoś, że to wszystko przez promienie słoneczne. Od tamtej pory w słonecznie dni Kaszmir dostaje porcję SPF 50 na chrapy i problem znikł. Opala się na pozostałej części swojego porządnego ciała 😉
A Wy, jeźdźcy, czego nie-końskiego używacie w stajni?
Dodaj komentarz