Co się stało z listopadem? Jakim cudem minął jeszcze szybciej niż październik? Dzisiaj już witamy grudzień, dlatego przyszedł czas na podsumowanie minionego miesiąca i małą niespodziankę!
OGLĄDAM…
O tym, co ostatnio oglądałam pisałam Wam we wtorek. Stety-niestety sezon seriali w telewizji właśnie się kończy, więc chyba teraz czas na świąteczne filmu albo całkowite porzucenie telewizji na rzecz książek.
CZYTAM…
Pisałam w moich jesiennych książkach o tym, że chciałabym przeczytać „Małe życie”. Wreszcie udało mi się dostać ją w bibliotece, ale czasu na czytanie nie mam za wiele niestety. Niezmiennie czytam też dużo lektur na literaturę oraz literaturoznawstwo, jednak mam cel na grudzień, żeby dokończyć wszystkie pozaczynane książki i oddać je właścicielom.
CZUJĘ SIĘ…
bardzo zmotywowana do działania. Katary, kichanie i zepsute zatoki powoli mnie opuszczają i od niedzieli czuję duży przypływ energii. Wszystko pięknie się załatwia, a na uczelni zaliczam kolejne rzeczy i nic nade mną nie wisi długoterminowo.
CHCIAŁABYM…
żeby śnieg został na dłużej i na dobre. W tym roku wyjątkowo go polubiłam i każdy płatek wywołuje u mnie uśmiech i przypływ pozytywnej energii.
CIESZĘ SIĘ…
jak wyżej – śniegiem i robieniem wszystkiego na czas i na zaś. Zapomniałam, jakie to fajne!
UCZĘ SIĘ…
aktualnie uczę się gramatyki na midterm z angielskiego, a poza tym to postanowiłam więcej przyłożyć się do francuskiego, więc trzymam się za słowo.
PRACUJĘ NAD…
opracowaniem idealnego planu zajęć na semestr letni, bo rejestracje ruszają już wkrótce. Chciałabym nie popełnić drugi raz błędów na przykład z basenem o 8 rano w piątki.
CZEKAM NA…
trochę samo ciśnie na klawiaturę, że czekam na Święta, ale w sumie to nie czekam. Nie czuję potrzeby, żeby były już teraz natychmiast, bo same przygotowania są bardzo przyjemne. Czekam za to na koncert ulubionej Amy Macdonald, która będzie w marcu w Warszawie. Alvaro Soler w styczniu odpuszczam, ale Amy musić być bez żadnego ale!
Na koniec mam też dla Was małe ogłoszenie.
Otóż ogłaszam grudzień miesiącem bez zaległości.
To takie moje małe postanowienie przed-noworoczne, żeby 2017 rok rozpocząć bez zbędnych nerwów i balastu. Na czym to polega? Na tym, że chcę robić wszystko odpowiednio wcześniej, nie na ostatnią chwilę, czyta wszystkie lektury na czas. Mam też listę rzeczy, które chciałabym zrobić/załatwić/odhaczyć przed końcem roku i grudzień to idealny moment na pozałatwianie wszystkiego.
To jak? Przyłączacie się?
Dodaj komentarz