... czyli co nowego u Siwego!
Na początku po krótce – u Kaszmira błoto wszechobecne niestety panuje, ale mimo to udało nam się popracować i muszę go pochwalić, bo w niedzielę chodził przepięknie i sprawnie się rozluźniał. Mam nadzieję, że ziemia szybko obeschnie i nie będę musiała jutro jeździć na hali.
A teraz przechodząc do sedna sprawy – dzisiejszy post jest poświęcony w 99,9% podstawowej pielęgnacji, czyli codziennemu czyszczeniu, które zajmuje mi sporą część czasu w stajni. Opisałam wszystko krok po kroku i opatrzyłam zdjęciami produktów, wiec myślę, że komuś z Was się na pewno przyda.
Krok pierwszy, czyli sierść
Jest to moim zdaniem krok najważniejszy, ponieważ niedokładne wyczyszczenie może doprowadzić do wielu ran i otarć, które ograniczą nam możliwość jazdy. Zazwyczaj czyściłam Kaszmira zwykłym, plastikowym iglakiem, a następnie miękką szczotką. Jednak w listopadzie/grudniu koleżanka odsprzedała mi swoją szczotką MAGIC BRUSH, gdyż jej nie była już potrzebna. Słyszałam wiele dobrych opinii o tej szczotce, ale zawsze skutecznie odstraszała mnie cena (ok. 67 zł za 3 sztuki). Teraz muszę przyznać, że mogłabym wymienić praktycznie wszystkie dotychczasowe szczotki do sierści i mieć tylko tę jedną (co pewnie się stanie, gdy tamte zginą ze zużycia). Bez problemu rozczesuje każdą zaklejkę, błoto, kurz. Jestem zachwycona i cieszę się, że czyszczenie trwa teraz zdecydowanie krócej. Czasami jeszcze wykańczam wszystko miękką szczotką, żeby dokładniej wygładzić sierść. Nigdy nie używam magic brusha do czyszczenia głowy, ponieważ ma zdecydowanie za twarde włókno. Mam sprawdzona, mięciutką szczotkę no name.
Krok drugi, czyli nogi
Do czyszczenia nóg staram się nie używać magicznej szczotki, ponieważ Kaszmir po powrocie z dworu przynosi na nogach mokre błoto. Idealnie sprawdza się wówczas szczotka z długim, plastikowym włosiem, ponieważ świetnie sobie radzi z mokrym. Poprzednio używałam jej też do sczesywania dużych ilości kurzu z sierści, gdyż doskonale go wybierała. Kopyta czyszczę zwykłą kopystką ze szczoteczką, Ze względu na stan zużycia nie nadaje się do pokazania na zdjęciu.
Krok trzeci, czyli grzywa, grzywka i ogon
Kiedyś, bardzo dawno temu, kupiłam szczotkę, która z jednej strony była wygładzająca, a z drugiej rozczesująca. Niestety rozczesujący wkład szybko wypadł i musiałam szukać następcy. Kupiłam wtedy tzw. szczotkę-słuchawkę, która od ponad 6 lat dzielnie mi służy. Co prawda straciła już część igiełek i niedługo będę musiała szukać zastępcy, jestem z niej bardzo zadowolona. Zazwyczaj, przed rozczesywaniem albo już na początku czyszczenia konia, używam sprayu ułatwiającego rozczesywanie i pielęgnującego włosy (obecnie przeprowadzam testy, niedługo ujawnię mojego faworyta), żeby ich nie wyrywać, bo rosną bardzo długo. Nie jestem zwolenniczką nieczesania, bo mnie to bardzo denerwuje. Jak zaobserwowałam, częste wyczesywanie nie powoduje szalonej utraty włosia, a Kaszmir może się pochwalić piękną kitą. Zawsze czyszczę ogon i grzywę na końcu, żeby błoto i reszta brudów z kopyt nie zabałaganiła ich ponownie.
Krok czwarty, czyli pielęgnacja kopyt na mokro
Wykonuję ją zawsze po jeździe/lonży. Jesienią, zimą i wiosną, żeby kopyta zabezpieczyć przed śniegiem, błotem i wodą, a latem, żeby natłuścić wysuszoną puszkę kopytową. Myję wtedy kopyta wodą i szczotką, następnie czekam na wyschnięcie albo wycieram ręcznikiem, kiedy brakuje mi cierpliwości. Na koniec smaruję smarem (obecnie korzystam z czarnego z Fouganzy i sprawdza się wystarczająco) lub olejem (zwykłym, pozostałym po smażeniu frytek). Nie wyprowadzam Kaszmira już ponownie na dwór, żeby wszystko dobrze się wchłonęło. U nas pielęgnacja w ten sposób się sprawdza, kopytka mamy mocne i zdrowe.
Tak właśnie wygląda pielęgnacja Kaszmirowego, wielokrotnie sprawdzona, przetestowana i niezawodna. Post nie powstał we współpracy z żadną marką, polecone produkty po prostu są według mnie dobre. Mam nadzieję, że znaleźliście dzisiaj coś dla siebie, choć jest to wpis typowo dla Koniarzy.
Muszę Wam na koniec zdradzić, że Siwy coraz głośniej domaga się klawiatury pod swoje kopytka. I powiedzcie mi, czy wolicie Kaszmirowe opowieści czy kolejny wpis z serii „10 faktów o…” za tydzień? Czekam na Waszą opinię w komentarzach, bardziej popularna zwycięży 🙂
Jeśli spodobało Ci się, to co piszę zapraszam na Instagram oraz na Fanpage Clanestiny. Twoja aktywność będzie dla mnie znakiem, że to, co robię podoba się nie tylko mi.
Dodaj komentarz